poniedziałek, 15 czerwca 2015

Od Mustanga CD Rosa

- No cóż więc mów! - powiedziałem.
- No bo wiesz , jesteśmy przyjaciółmi i to na dodatek bardzo dobrymi...
- Oczywiście ,że tak - powiedziałem.
- Kiedyś poznałam takiego Alexa i  wiesz byliśmy w sobie zakochani i myślę ,że....
- hmmm?
- Że jestem w ciąży.
Ta wiadomość mnie zaskoczyła...
- A masz pewność? - spytałem
- Jeszcze nie...
- To pójdźmy do Szamana , on chyba będzie potrafił zdiagnozować czy jesteś czy nie..
- Ale później , dobrze?
- No dobrze ... - powiedziałem z czułością.
- Przejdziemy się nad morze?
Pokiwałem tylko łbem i ruszyliśmy stępem. Rozmawialiśmy na różne tematy , ale już o Alexie mowy nie było. Akurat kiedy doszliśmy był zachód słońca.
- Zachody są piękne , nie uważasz? - spytałem Rose.
- Uważam i to jak najbardziej.
Położyliśmy się zachodzące słońce świeciło na nas , słychać było kojący szum morza.... Klacz położyła głowę na moim grzbiecie i przytuliła się do mnie.
- Fajnie mieć kogoś takiego jak ty.. - wyszeptała.
Popatrzyłem na nią czule.

<Rosa? Jaka reakcja :>?>

czwartek, 11 czerwca 2015

Nieobecność

Hurricane (Syriusz na howrse) jest nieobecny przez dwa dni, od piątku świt, do soboty wieczorem.
Dziękuje, to tyle.
~Hurricane

środa, 10 czerwca 2015

Od Rosy do Mustanga

Był już późny wieczór, a ja postanowiłam wybrać się spokojnym stępem do pobliskiego lasku. Niedawno odkryłam tam wspaniałą, dziko rosnącą jabłonkę. Już sięgałam zębami po soczysty owoc, gdy nogi pode mną się ugięły i upadłam na trawę. Wyglądało to pewnie nieszkodliwie, ale ból naprawdę dawał się we znaki. Tyle że nie ból końskich nóg, które ostatniego czasu spuchły, tylko brzuch, który zaokrąglał się powoli. 
-Co ja z nim zrobię?-przeszło mnie przez myśl, bo już od jakiegoś czasu obawiałam się, że moja 'beczułkowatość' to nie przykry skutek zbyt dużej ilości zbyt słodkich jabłek. 
Alex'a poznałam bardzo dawno temu, jeszcze jak byliśmy źrebakami, i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Tylko że nie zdążyliśmy sobie powiedzieć tego najważniejszego...Zbyt długo zwlekaliśmy, chociaż dobrze wiedzieliśmy, co czujemy. A szkoda, bo Alex'a złapali ludzie. W jego błagalnym spojrzeniu, kiedy zakładali mu kantar, widziałam wyraźne "Uciekaj!" I do tej pory nie wiem, czemu i mnie nie pojmali. Tylko co teraz, iść przez 12 dni dzień i noc, odnaleźć go, uwolnić i powiedzieć, że zostanie ojcem? Chociaż w sumie...Tak nad tym rozmyślałam, że aż...zasnęłam.
-Rosa!-gwałtownie poderwałam łeb do góry, a nade mną stał Mustang. -Wieczorny spacer, nie mylę się?-zarżał. Wstałam powoli i odrzuciłam łeb do tyłu ze śmiechem. -Znasz mnie na wylot! Wiesz, musimy pomówić. Tylko najlepiej troszkę później.
Zaproponowałam wolny spacer, a ogier spojrzał na mnie ze zdziwieniem i jakby niepokojem, bo zawsze kochałam się ścigać. -Obawiam się, wyścigi będę musiała odłozyć na później...-pomyślałam.
<Mustang? Ktoś? Coś?>

wtorek, 2 czerwca 2015

Od Hurricane'a do Cory

Przeniosłem wzrok na horyzont i uśmiechnąłem się czując na boku łeb klaczy. Wiatr od morza szarpał nasze grzywy i czułem jak one odrobinę łaskoczą mnie po plecach.
- Wiesz, to przykre i nie można udawać, że nigdy się nie stało... - zacząłem. - ...Ale jeśli skupisz się tylko na tym zmarnujesz resztę życia, w którym mogłoby się wydarzyć wiele dobrych chwil.
Powiedziawszy to spojrzałem na reakcję Cory, lecz ta jedynie patrzyła w miejsce, dalekie miejsce, gdzie spotykało się niebo z morzem, które dzisiaj zachowywało się o wiele groźniej. Fale były dużo większe, niż gdy ostatnio spędziliśmy tu wspólnie wieczór. Odetchnąłem świeżym, morskim powietrzem i oddaliłem się od nieprzyjemnych myśli.
- Chodź - mruknąłem do klaczy. - Powinniśmy iść...
- Gdzie? - spytała się Cora, która nagle jakby wybudziła się z zamyślenia. Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Przed siebie - odarłem. Szum morza ledwo dał mi dojść do głosu. - Już dobrą chwilę unikamy reszty stada.
- Ale przecież my ich nie unikamy! - niemalże oburzyła się. - Po prostu nie spotykamy ich... zresztą, wszędzie indziej jest tak samo pusto!
- Więc... chcesz zostać? - spojrzałem białym okiem na moją towarzyszkę.

<Cora?>

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Od Cory Cd Hurricane

Popatrzyłam się niepewnie na ogiera i pod chwili odparłam.. 
- Mogło być gorzej..- odparłam i grzebałam nerwowo w ziemi 
- Chyba nie.. 
- A jednak.. Ja miałam gorzej..- do moich oczu napłynęły łzy 
- To przeszłość.. To nie jest tajemnica. Możesz mi powiedzieć- powiedział i otarł się o mnie 
- To tak..- zaczęłam niepewnie- Urodziłam się samotna.. Stado moich rodziców przyjmowało tylko ogiery, lub bardzo silne klacze, a jak się urodziłam prawie umarłam.. Krótko cieszyłam się wolnością, bo mnie złapali.. Zawieziona mnie do stadniny.. Dzieci na mnie jeździły.. to był koszmar.. Obolały kręgosłup, obolały pysk i krzyk właściciela stadniny..- w mojej głowie pojawił się wspomnienia- Miałam tam partnera- Karina.. Lecz wzięli go na rzeź, a ja uciekłam..- skończyłam zdanie rozpaczliwie 
Z oczu leciały mi łzy, rozpaczliwie cicho rżałam i pobiegłem nad plaże.. Po chwili usłyszałam kopyta.. Zwiesiłam łeb w dół i grzebałam kopytem w piasku.. 
- Nie martw się.. To przeszłość- usłyszałem głos Cana 
- Masz mnie.. - powiedział i podniósł mój łeb 
Popatrzyłam się w oczu ogiera.. Przypomniał mi się Karino.. Przełknęłam łzy i oparłam łeb na ogierze.. 
<Hurricane?>