Popatrzyłam się niepewnie na ogiera i pod chwili odparłam..
- Mogło być gorzej..- odparłam i grzebałam nerwowo w ziemi
- Chyba nie..
- A jednak.. Ja miałam gorzej..- do moich oczu napłynęły łzy
- To przeszłość.. To nie jest tajemnica. Możesz mi powiedzieć- powiedział i otarł się o mnie
- To tak..- zaczęłam niepewnie- Urodziłam się samotna.. Stado moich rodziców przyjmowało tylko ogiery, lub bardzo silne klacze, a jak się urodziłam prawie umarłam.. Krótko cieszyłam się wolnością, bo mnie złapali.. Zawieziona mnie do stadniny.. Dzieci na mnie jeździły.. to był koszmar.. Obolały kręgosłup, obolały pysk i krzyk właściciela stadniny..- w mojej głowie pojawił się wspomnienia- Miałam tam partnera- Karina.. Lecz wzięli go na rzeź, a ja uciekłam..- skończyłam zdanie rozpaczliwie
Z oczu leciały mi łzy, rozpaczliwie cicho rżałam i pobiegłem nad plaże.. Po chwili usłyszałam kopyta.. Zwiesiłam łeb w dół i grzebałam kopytem w piasku..
- Nie martw się.. To przeszłość- usłyszałem głos Cana
- Masz mnie.. - powiedział i podniósł mój łeb
Popatrzyłam się w oczu ogiera.. Przypomniał mi się Karino.. Przełknęłam łzy i oparłam łeb na ogierze..
<Hurricane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz