czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Amiry

Nieciekawie było. Wędrując na wschód od moich rodzinnych stron, spotkałam ślady koni, jednak nie poszłam za nimi. W końca doszłam do pięknej doliny. Zobaczyłam w dole dwa konie.galopujące wzdłuż doliny. Lepiej żeby mnie nie zobaczyli. Oni mają swoje życie, a ja swoje. Nie, nie będę im przeszkadzać swoją obecnością i najlepiej zejdę im z drogi. Te pytania- Najpierw kim jesteś, co tu robisz, a później to całe wypytywanie o wszystko bo wszyscy wszystko wiedzieć muszą. O ile świat byłby lepszy gdyby tak nie było, nikt by nie musiał odpowiadać na pytania innych. Pytania zmuszają do odpowiedzi a jak nie chcesz czegoś zdradzić to " Co ją ugryzło? Ja tylko zapytałem. Jeśli mnie nie zauważą, nie muszą się martwić o bezpieczeństwo. Jeśli uznają że weszłam na ich tereny-ja przecież się z nimi nie chcę spotkać- to mogą mnie podejrzewać o szpiegostwo. Niedobrze, lepiej żeby mnie nie zauważyli. Jednak...Ciekawe jak to jest mieć do czego wracać... Nie tyle do czego, ale do kogo...Na dole zrobiło się zamieszanie- mam nadzieję że mnie nie zauważyli.- Na szczęście to nie ona była źródłem zamieszania tylko jakiś siwy ogier, z którym tamten zaczął się bić. Odetchnęłam i poszłam dalej. Na dole była jabłoń... No ale... Trudno. Nie pójdę na nie swój teren. To była jedna z zasad mojego stada. Ale... Przecież ono nie istnieje prawda? Pokłusowałam w dół od strony lasu i po chwili straciłam ich z oczu. Piękna jabłoń... Podskoczyłam i... Nie doskoczyłam. Cóż, tak to jest jak się chce najwyższe jabłko. Każde inne dostałaby z łatwością ale nie to które chce. Bo pragniemy tego, co niemożliwe, niedostępne. Odeszłam i zasnęłam tuż, za granicą doliny. Może... Kiedyś... Kiedyś. Kiedyś może. Ale nie teraz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz