Był to tylko bóbr... Parskneliśmy ze śmiechu.
- Dobra chodź w końcu może wygrasz...- zażartowałem.
- Zobaczysz wygram! - odrzekła mi Aspie.
- 3... - zacząłem odliczać
- 2... - dokończyła klacz
- 1...- już zbliżał się start.
- START!
Zaczęliśmy biec... Co chwilkę ja przeganiałem Aspen, a ona mnie.
Pierwsza gałąź.. Hop! Przeskoczyłem. Kolejne 100 metrów i kolejna gałąź przeskoczona. Obejrzałem się i zauważyłem ,że Aspie jest trochę za mną.
<Aspen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz