piątek, 17 kwietnia 2015

Powitajmy nową klacz! Oto Amira!


Imię: Amira
Pseudonim:Ami
Wiek:2 lata 
Rasa: Pełnej krwi angielskiej
Charakter: Amira jest naturalna. Zawsze stara się być sobą, i zaznacza swoją inność. Nienawidzi hipokrytów, broni swojego zdania i jeśli uważa że ma rację, walczy o słuszność. Zwykle nie zostawia niedokończonych spraw. Ceni sobie wolność, i nie lubi jak ktoś jej rozkazuję (są wyjątki jeśli rzeczywiście widzi że warto posłuchać.). Jest waleczna, wierna i odważna. Nie da się spłoszyć, jeśli ktoś rzuca jej wyzwanie to przyjmuje je (w ramach rozsądku). Jeśli coś postanowi jest bardzo zaangażowana. Zna swoją wartość i nie pozwoli by ktoś ją zaniżał. Uwielbia się uczyć, poznawać, odkrywać.Jest dominująca, lubi brać odpowiedzialność, dowodzić i często udaję jej się z kompletnego chaosu zrobić porządek. Jeśli już coś robisz, zrób to dobrze- zażarcie stara się postępować z godnie z tym.
Rodzina: Ojciec którego nie pamięta, matka Charlotte. Nie przypomina sobie żeby miała rodzeństwo.
Partner: -
Zakochany w: -
Hierarchia: Zwykły koń.
Historia: Jako źrebię bardzo szybko się uczyła. Niemal zaraz po narodzinach już zaczęła biegać. Kiedy odrobinę podrosła i Ojciec który przewodził stadu, oprowadzał ją po terenach, przybiegła klacz z patrolu. Amirze wydawała się chuda niczym patyk, ale dzięki temu szybko biegła. Klacz zdążyła tylko wysapać: Ludzie. Potem Ojciec kazał Amirze, która była jeszcze bardzo młoda, odnaleźć matkę. Kiedy była już przy niej, na szczycie niewielkiego pagórka, ujrzała jak "ludzie"- o których nie miała pojęcia- wyłapują jej rodzinę, przyjaciół, bliskich. Matka zaprowadziła ją do lasu, gdzie ukryła nieopodal pagórka. Niestety jeden z ludzi, zauważył ich, i kiedy akurat Amira znalazła się w kryjówce, na jej oczach porwano jej matkę, która kazała jej się nie ruszać. Potem jakąś 1-2 godz. później wyszła na miejsce które kiedyś może mogłaby nazwać domem. Ku jej oczom ukazał się przerażający widok- wszyscy których znała, kochała zostali porwani. Kawałek dalej ujrzała ciało.Gdy podeszła zobaczyła krew, i- swojego Ojca.
- Nie zdołali Cię złapać... Wolny Duchu. I nigdy nie złapią...- później błąkała się po lesie gdyby nie pewna klacz- Lorisse. Pomogła jej się uporać ze stratą najbliższych. Potem jako roczniak ciekawa świata postanowiła odejść i znaleźć sobie miejsce. Poznała wielu, zwiedziła wiele, i pewnie by zwiedzała dalej gdyby nie pewien koń...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz