piątek, 29 maja 2015

Powitajmy Arię!



Imię: Aria (Ari)
Pseudonim: ---
Wiek: 3 lata
Rasa: patehileng lefu
Charakter: Wesoła i bardzo pogodna klacz dzieląca się uśmiechem ze wszystkimi. Uwielbia spędzać czas z innymi, choć nowe znajmości są dla niej dużym problemem.
Jest uparta - bardziej niż osioł - zawsze trzyma się swojego zdania i dąży do celu mimo iż czasem jest to według innych nieosiągalne - dla niej nic nie jest nieosiągalne. Potrafi bardzo długo stać na swoim mimo, że może nie mieć racji, ale potrafi tą rację komuś przyznać jeśli już się okaże, że jej nie miała.
Jest odważna...O ilę odwagą można nazwać nie banie się zboczeńców i morderców a pisk - niczym nazgula - na widok pajączka.Taaak, jest bardzo odważna.
Często jest roztargniona i nie wie co miała zrobić, po co weszła do pokoju - czuje się jak sim, któremu skasowano interakcję - Jej cechy często są przeciwstawne, jak Ying-Yang
Jak każdy może mieć czasem zły dzień i wtedy wyżywa się na wszystkim i wszystkich. Jest wtedy wredna i egoistyczna.Odbija się to na koniach przebywających z nią w tym czasie, psuje atmosferę po czym odwraca się i odchodzi.
U niej z lenistwem jest różnie, raz się jej coś chce raz nie. Jeśli chcesz od niej przysługę musisz trafić w dobry moment. W innym wypadku po prostu zostaniesz spławiony jakiś idiotycznie banalnym tekstem. Jednak jeśli ma już zamiar coś zrobić zrobi to porządnie i w miarę szybko.
Podsumowując jej charakter, jest dziewczyn o dwóch obliczach - prawie jak Pan Grey (no tyle, że on miał pięćdziesiąt, ale to szczegół) - zazwyczaj jednak jest pogodna i przyjazna.
Rodzina: Matka: Traja Ojciec: Piechur
Partner: Szuka
Zakochany w: ---
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Klacz urodziła się na wolności jednak z woli ludzi, w ramach projektu ratującego konie w tutejszych górach. Jednak matka nie chciała karmić młodego, a nie było możliwości czuwania przy źrebięciu dzień i noc, więc szukano innej klaczy, na szczęście znaleziono sportową klacz karmiącą już innego źrebaka, który miał zostać niedługo od niej oddzielony. I tak oto mała Ari przeżyła swoje źrebięce lata : pasąc się na pastwiskach, pijąc mleko i brykając razem ze swoją przybraną mamusią. Fundacja stwierdziła, że taki koń już sobie nie poradzi na wolności, więc klacz poszła w obieg miedzy hodowców i jeźdzców koniec końców kończąc i tak w górach, przez wypadek na drodze... Przyczepa spadła z niewielkiej wysokości, ale mimo to ludzie stwierdzili, że koń nie mógł tego przeżyć.

Przywitajmy Aidena!


Imię: Aiden
Pseudonim: ---
Wiek: 4 lata
Rasa: moea o shoeleng
Charakter: Ogier lubiący samotność, przez wszystkie lata miał do towarzystwa jedynie siebie i jakoś nie oszalał, więc nie uważa aby potrzebni byli mu przyjaciele. Często ironiczny i sarkastyczny, gardzący innymi. Szczególnie jednak nienawidzi tchórzy, honor jest dla niego rzeczą świętą, dlatego do klaczy ma większy szacunek, jednak nadal jest on bliski zeru.
Jest odważny, przyjmie każde wyzwanie - wie, kiedy wygra z przewagą siły a kiedy z przewagą umysłu - ma w głowie cały plan walki, a jeśli nie to cóż.. walczy na żywioł.
Jest bardzo stanowczy i trzyma się swojego zdania dopóki sam nie zorientuje się, że jest w błędzie, jednak komuś racji nie przyzna...
Aiden nie należy do leniwych, bardzo szybko wykonuje powierzone mu zadania i dzięki temu ma dużo czasu wolnego do załatwiania swoich spraw, długów i problemów...
Szacunek ma jedynie do koni wyższych w hierarchii, nie lubi wykonywać rozkazów, ale potrafi się dostosować...
Rodzina:
Matka: Sloan
Ojciec: Hestor II
Partner: Brak
Zakochany w: ----
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Jako źrebak wysłany na trening wojskowy, nie po to by pójść w bój, lecz po to by go złamać. Ku zdziwieniu wszystkich walczył długo, kilka razy chciano go odstrzelić, ale nic bez zgody właściciela stać się nie mogło. Mieli go nauczyć pokory i pracy z innymi ludźmi i końmi, a koń zrozumiał jedno: może liczyć tylko na siebie i swój instynkt. Niedługo później został wykupiony przez bardzo wpływowego hodowcę koni przeznaczonych do skoków. Potrzebował ogiera kryjącego, więc o kastracji nie było mowy. Nie ukrywajmy, ze Aiden ma wielu wspaniałych potomków, jednak są oni wartościowi jedynie dla ludzi, sam koń nie darzy sympatią żadnego ze źrebiąt.
Właściciele byli ostrożni, bali się tej kumulacji złości, którą był Aiden, więc bardzo szybko się go pozbyli w najlepszym dla konia sposobi - puścili go w góry licząc na to, że padnie ofiarą dzikich kotów, jak widać tak się nie stało...

poniedziałek, 25 maja 2015

Od Denima Cd Amira

- Chciałabyś tu przenocować? - spytałem Amiry patrząc jej w oczy.
- Możemy.. - odparła nieco stłoczona , spuściłem więc wzrok na ziemię. 
- Zaraz przyjdę - oznajmiłem i pobiegłem do miejsca w którym było dużo mchu zacząłem ryć kopytem w ziemi. Wykopany mech wziąłem w zęby i pobiegłem do klaczy. Ułożyłem jej legowisko.
- Śmiało , połóż się - zachęciłem , klacz niepewnie się położyła , ale chyba było jej wygodnie bo nie wstała. Ja położyłem się niedaleko jej , ale na twardej ziemi.
- Nie wygodnie ci? - spytała mnie się klacz.
- Mi pasuje , nie narzekam - odparłem z humorem.



<Amira?>

niedziela, 24 maja 2015

Stanowiska

W zakładce "Stanowiska i Hierarchia" znajdują się Stanowiska. Już od jakiegoś czasu są one nieużywane, jednak postanawiamy j przywrócić. Niech każdy koń wybierze sobie jakieś stanowisko, oprócz tych, które je już mają. Jedynie Dowódcy nie wybierają stanowisk.

Od Hurricane'a do Cory

Uśmiechnąłem się zadowolony z siebie.
- Cieszę się - mruknąłem w odpowiedzi. Gdy tylko poczułem blisko siebie Corę, przez moją głowę bez ostrzeżenia przeleciała masa obrazów, myśli i uczuć, a także zapachów, dźwięków i dotyku. Bianca... Potrząsnąłem głową by odepchnąć złe wspomnienia.
- Nic się nie stało? - spytała zatroskana Cora. Spojrzałem prosto w jej zielone oczy.
- Nie - westchnąłem. - Chodźmy nad rzekę, napijemy się...
Cora ruszyła za mną nieco zasmucona moim zachowaniem. Co jakiś czas pytała się, czy na pewno nic mi nie jest, ale a jedynie kręciłem przecząco głową. Gdy tylko  doszliśmy do rzeki Cora doskoczyła do zbiornika wody i zaczęła pić. Ja powoli doszedłem do wody i zanurzyłem pysk w chłodnej substancji. Pociągnąłem trzy silne łyki przymykając oczy. Gdy podniosłem łeb i otworzyłem oczy zobaczyłem zatroskaną minę Cory i jej zasmucony wzrok.
- Nie, naprawdę nic się nie stało - powiedziałem zmęczonym głosem. Nie wiem czemu, poczułem się teraz stary. Jak koń, który już ledwo daje radę chodzić, wspomina jedynie swoje życie i patrzy jak małe źrebaki i młode konie właśnie je sobie układają. Cora jednak nie dała za wygraną.
- Widzę, że coś się stało - powiedziała zmartwiona i spojrzała mi prosto w oczy przybliżając się tak, że czułem jej oddech. - Nie musisz tego ukrywać...
Westchnąłem.
- Chodź... - odparłem. - Jeśli chcesz wiedzieć... Ale to tylko moja przeszłość...
Ułożyliśmy się w cieniu pojedynczego drzewa niedaleko rzeki.
- Urodziłem się w dzikim stadzie koni - zacząłem niepewnie. -  Gdy dorosłem, pożegnałem się z matką i ruszyłem samodzielnie w świat. Założyłem stado, w którym dobrze się czułem, znalazłem swoją wybrankę serca, patrzyłem jak dorastają moje młode. Pewnego dnia, pożar wybuchł tak nie spodziewanie, że nie wielu zdołało uciec. Chyba... chyba tylko ja... Proste... ale...wciąż brakuje mi... rodziny...
Zwiesiłem łeb i przymknąłem oczy próbując powstrzymać ciąg wspomnień. Odetchnąłem pełną piersią, gdy się trochę uspokoiłem.
- Jednak minęło trochę czasu i... - odpowiedziałem wstając. - I już... mniej... boli...

<Cora? Co ty na to?>

Od Cory CD Hurricane

Uśmiechnęłam się i zapatrzyłam się w niebo.. 
- Coś mówiłeś?- otrząsnęłam się 
- Czy widziałaś kiedyś coś piękniejszego?- powiedział 
- Nie...- odpowiedziałam patrząc na ogiera 
Leżeliśmy tak parę godzin patrząc się na zachód słońca, ale niestety parę minut później zasnęłam.. 
*rano* 
Zobaczyłam z daleka Cana, który zbiera jabłka.. Postanowiłam jeszcze pospać, ale po chwili usłyszałam... 
- Wstawaj księżniczko.. Już południe.. - usłyszałam głos Hurricane'a 
- Już wstaje..- ziewnęłam i powoli wstałam 
- Noga lepiej? 
-Tak...- odpowiedziałam i wstałam na nogi 
Poszliśmy na łąkę i zjedliśmy jabłka i trawę.. 
- Podobała Ci się wczorajsza noc?- zapytał się 
- Bardzo.. Wynagrodziłeś mi te trzy życzenia- otarłam się o ogiera 
<Hurricane>

Od Hurricane'a do Cory

Moje kopyta zapadły się w suchym piasku. Prowadziłem ostrożnie Corę na plażę. Stanąłem dopiero metr przed morzem. Co jakiś czas moje kopyto zostawało obmyte spokojnymi falami słonej wody. Spojrzałem się w niebo i ujrzałem jeszcze ciągle zachodzące słońce. Długo dziś świeciło.
- Otwórz oczy - szepnąłem do ucha Corze. Gdy tylko klacz ujrzała wspaniały widok słońca, które oświecało chmury i przebarwiało je na krwistoczerwony kolor, wydała z siebie westchnięcie zachwytu. Woda cudownie odbijała swojego brata, niebo. W oddali majaczyły czarne skały, których było pełno na Wybrzeży Meoa,  Jęki mew lecących gdzieś w górze odbijały się echem po cichej okolicy, przez którą normalnie przechodził jedynie szum morza.
- Pięknie - westchnęła Cora. Patrzyła się chwilę w jasną plamę tworzoną przez blask słońca. - Słonce jeszcze nie zaszło?
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Czekało na ciebie - odparłem żartem. Cora uśmiechnęła się i przymknęła oczy. - Jestem tego pewny...
Klacz ułożyła się na piasku, a ja obok niej. Wpatrywałem się w ciemniejące niebo. Przypomniało mi się na chwilę stare życie, życie w którym miałem swoją miłość, swoją rodzinę, dom i stado. Życie, które spłonęło. Odepchnąłem szybko od siebie melancholijne myśli.
- W życiu już trochę widziałem  zacząłem rozmarzonym głosem. - Ale to jeden z piękniejszych widoków, jakim obdarzyła Matka Natura moje oczy...
Przeniosłem spokojnie wzrok na Corę.
- A ty? - spytałem się po chwili. - Widziałaś kiedyś coś piękniejszego?



<Cora?>

sobota, 23 maja 2015

Od Amiry CD Cora i Autumn

Czy ona umie czytać w myślach? 
- Oczywiście ! - Tak mi się nudziło a sama skakać i biegać jak szalona to... Dziwnie tak samemu. Właściwie to przez całeŻYCIE byłam sama, i nigdy dotąd nie wydawało mi się to dziwne. Ale ucieszyłam się propozycją. Klacz zaprowadziła mnie na taki mały tor przeszkód i biegałyśmy i skakałyśmy. Klacz wyraźnie była ode mnie szybsza, ale nie szkodzi. Zauważyłam inną klacz i podbiegłam do niej, ponieważ Cora zaczęła się paść. Klacz była tylko kawałeczek dalej. 
- Eeee...- C powinnam powiedzieć?- Hej(?)
- Hej...- Odpowiedziała. 
- Przyłączysz się ? - Klacz spojrzała za mną na Corę. Nie spodziewała się że będę z kimś? Mam piętno samotnika? To ta klacz co była na dole kiedy patrzyłam z pagórka. Widziała mnie ? To by wyjaśniało zaskoczenie że jestem z kimś. Albo sama rzadko spotyka się z innymi w stadzie i zdziwiło ją że robią to inni. Cóż, nie będę jej osądzać to mi nie przeszkadza. Normalnie jestem taka sama. 
- No...- Klacz była nie zdecydowana. Tknęło mnie że nie tak powinna zacząć się rozmowa:
- Umknęło mi twoje imię... Więc jak się nazywasz?
- Autumn. - urodziłam się w jesieni. i w jesieni zamordowano mojego Ojca... - A ty jesteś Amira?- Jestem rozpoznawalna- uśmiechnęłam się.
- Tak.- W tym czasie podeszła Cora. Myślałam że się będą witały tak... jak to klacze mają w zwyczaju. Czule, przyjaźnie. Jednak było inaczej:
- Hej - Mimo że Cora tak samo przywitała się ze mną, to było, bardziej... Zimne?
- Hej - Natomiast odpowiedź Autumn była bardziej apatyczna.
- To idziemy? - Chciałam załagodzić sytuacje.
- Ok 
- Może być...
Skakałyśmy i biegałyśmy ale między Corą a Autumn był wyraźny dystans. Przypomniałam sobie to jak było kiedy po raz pierwszy- i ostatni- zobaczyłam mustanga. Wszystkie klacze w koło niego... On ignoruje pytanie. Zapewne nie chce mieć na razie partnerki, i jedna musiała się go spytać, a druga nieświadoma tego, też to zrobiła i on nic jeszcze nie powiedział a klacze się kłócą. Jeśli odpowie negatywnie- zrani ich uczucia- pozytywnie- będzie w nieszczęśliwym związku więc wybiera najłatwiejszą drogę - nie odpowiada. A klacze się kłócą. Prawdopodobnie tego nie wie. Ale się do wie- powiem mu. Czy tylko ja nie jestem zauroczona? 
Sytuacja była coraz bardziej niezręczna i postanowiłam zrobić coś nowego.
- Ktoś ma jakiś pomysł?- Zwróciłam się do klaczy.- Może teraz coś spokojnego żeby dać sobie trochę odpocząć?- Wydawało się to dobre na łagodzenie sytuacji. Ani jedna ani druga nie zawiniła. Ani mustang. Zawiniło niewyjaśnienie sytuacji. To posądza ich wszystkich.
< Cora? Sorry że długie XD Ale jak się rozpiszę to tak jest...>

Od Amiry CD Denim

Więc nawet lepiej że idę z Denimem bo już go znam... Znam- wymieniłam z nim kilka zdań ale to i tak coś. Oprowadzał mnie i było całkiem fajnie. Tak, po prostu. Nagle się zatrzymał. Poczułam że powinnam wiedzieć o co chodzi jednak nie miałam pojęcia. Może to z emocji albo po prostu jestem zmęczona, jednak z powodu rzeczy niewytłumaczalnej dla mnie w tej chwili nie mogłam się domyślić. Po chwili jednak dotknęła mnie pewna, niepokojąca myśl. Nie chodzi oto że mi się nie podoba, czy coś ale nie szukam partnera. Jeśli ktoś właściwie nigdy nie zaznał miłości, poza czasem kiedy żył z matką to nie jest w tedy mu tak łatwo do tego... podejść? Czasami włócząc się w tą i we w tę widziała konie które potrafiły z miejsca wystartować i powiedzieć "kocham Cię" następnego dnia tą osobę spławić i wystartować do innej. To było wręcz nierealne ale prawdziwe. 
- Więc?- To pytanie świadczyło o tym że nie wie o co chodzi.- coś się stało?


<Denim?>

Od Cory CD Hurricane

- Ok..- uśmiechnęłam się tylko już normalnie 
Ogier się położył obok mnie, a ja się wtuliłam.. Po chwili wpadłam na pomysł.. 
- Mam życzenie..- powiedziałam po chwili 
-Jakie?- zapytał się 
- Zapytaj innych co dla mnie zrobić.- popatrzyłam się na Cana 
- Niech będzie...- przewrócił oczami 
Przez resztę dnia chodził zapewne do klacz i ogierów i się pytał.. Ja ciągle leżałam na trawie.. Wieczorem przyszedł.. 
- To co wymyśliłeś?- zapytałam się 
- Niespodzianka- teraz on uśmiechał się tajemniczo 
- No powiedz... 
- Niespodzianka, ale obiecuję, że zastąpi te trzy życzenia 
- Też mam taką nadzieję..- uśmiechnęłam się 
- Mogę powiedzieć tylko, że będzie to w nocy..- z jego twarzy nie znikał tajemniczy uśmiech 
*w nocy* 
Wstałam, a ogier zamknął mi oczy i zaprowadził chyba na plażę... Czekałem, aż mi odsłoni oczy.. 
< Hurricane? Coś tam wykombinował?>

piątek, 22 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory

Przez chwilę myślałem nad wynagrodzeniem. Zapadła cisza, podczas kiedy próbowałem wymyślić, jak mógłbym wynagrodzić klaczy swój błąd.
- Czy długa, malownicza i męcząca przejażdżka, po tym jak wyzdrowiejesz, ci wystarczy? - spytałem się Cory. Ona opatrzyła na mnie jednym okiem.
- Tyko na tyle cię stać? - zagadnęła wciąż ze swoim zagadkowym uśmiechem. Parsknąłem kiedy zrozumiałem, że było to odrzucenie propozycji.
- Moglibyśmy zacząć od źródła rzeki Khusto i przebyć drogą od jej początku, aż po ujście, a na  koniec ujrzeć na wybrzeżu Meoa cudowny zachód słońca - kontynuowałem odrzuconą propozycję, próbując skłonić Core do przystania na nią.
- Już zwiedzaliśmy tereny - odparła kapryśnie klacz.
- Ale nie byliśmy w górach - starałem zaciekawić Corę. - Jest tam o wiele niebezpieczniej, a rzeka jest rwąca. Możemy też zachód obejrzeć właśnie z gór. Tam też jest cudownie.
Spojrzałem ukradkiem na Corę. Wyglądała na znudzoną.
- Mógłbym spełnić twoje trzy życzenia - odparłem. - I jeśli ich nie wykorzystasz od razu zostaną one na zawsze i kiedykolwiek byś mnie spotkała mogłabyś kazać mi coś zrobić... \
- Wszystko? - spytała Cora.
- Cóż... Jeśli nie będzie to nic robione na złość, lub w ramach zemsty na mnie, wszystko - odparłem.

<Cora? On nie jest taki spostrzegawczy w TYCH sprawach... Jak to się mówi "Męski umysł działa inaczej" xD >

czwartek, 21 maja 2015

Od Cory CD Hurricane

Jęknęłam, a po chwili sprytnie się uśmiechnęłam.. Ogier przekrzywił łeb i się zdziwił.. Po chwili wstałam i zaczęłam biegać z radością.. Po chwili moją drogę zagrodził Hurrican.. Zwolniłam do kłusa, a potem się zatrzymałam... Zrobiłam chytrą minę i chciałam przeskoczyć przez ogiera.. Jednak ogier to zobaczył i zrobił dęba.. 
-Powinnaś odpoczywać!- skarcił mnie 
- Martwisz się?- zapytałam się 
- Może.. 
- No dobra odpocznę..- poddałam się 
Położyłam się i zaczęłam skubać trawę.. 
*parę godzin później* 
Kręciłam się z boku na bok i się nudziłam... Zobaczyłam jak Cane idzie do Mustanga... Wykorzystałam chwilę i postanowiłam wstać.. Obok mnie pojawił się niedźwiedź.. 
-Hurrican! Cane!- wołałam 
Nic.. Musiałam zawalczyć.. Jednak się nie udało.. Jednym ruchem niedźwiedź powalił mnie na ziemię, a ja byłam nieprzytomna.. 
*po przebudzeniu* 
Zobaczyłam Cana nad sobą.. Popatrzyłam się na grzbiet.. Był obłożony liśćmi i nasmarowany.. Jak doszłam do siebie to popatrzałam się na ogiera..
- Miałaś odpoczywać!- oburzył się 
- A ty miałeś mnie pilnować!- zaczęłam pyskować 
- Niech Ci będzie! Nie będziesz przecież miała ochroniarza na zawołanie! 
Nic mu nie odpowiedziałam tylko odwróciłam łeb.. Po chwili ogier położył się obok mnie.. Swoim łbem podniósł mój.. Popatrzyłam mu w oczy.. 
- Prze..- usłyszałam szmer 
- Coś mówiłeś?- zapytałam się 
- Nie.. 
- Mhmm..- mruknęłam 
- Znaczy tak.. Przepraszam za to.. Nie powinienem tak się zachować..- powiedział i przybliżył się 
- Masz rację.. Nie powinieneś się tak zachowywać...- powiedziałam obrażona 
- Już się nie obrażaj.. Przeprosiłem... Co mam zrobić?- zapytał się 
- Wynagrodź mi to.. Nie wiem jak..- uśmiechnęłam się tajemniczo 
- Postaram się..- odpowiedział, a ja wstałam 
- Ale leż!- dodał 
Opuściłam łeb i czekałam na ogiera.. Zaczął mi się podobać bardziej, chociaż wcześniej mi się też podobał.. 
<Hurricane? ^^ Co wymyślisz? Coś romantycznego, Cora lubi niespodzianki :) >

poniedziałek, 18 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory i Autumn

Kiwnąłem głową.
- Dobra, przekażę - odparłem. Nie zastanawiając się odwróciłem się w stronę Cory. - Jak noga?
Rzuciłem na odległość widząc jej niewesołą minę. Rzuciłem jeszcze krótkie spojrzenie nowo poznanej klaczy i spytałem:
- Chcesz nam pomóc?
Ale klacz uśmiechnęła się tajemniczo i już odbiegła. Nie zwróciłem uwagi na fakt, że nie znałem nawet jej imienia. Więc podbiegłem do Cory i ponownie spytałem się o nogę. W odpowiedzi klacz jęknęła.

<Cora?>

Od Rosy do Mustanga

Było już wczesne popołudnie. Spacerowałam sobie przy jabłoni chodząc na około niej, to tu , to tam. Nagle nastawiłam moje uszy patrząc w dal. Ujrzałam sylwetkę biegnącego konia. Był to Mustang. Podbiegłam do niego czując pewnie ciepło w środku.
- Cześć Rosa! - zarżał Mustang.
- Witaj - odpowiedziałam mu. 
Obeszłam go dookoła , a on ciepło się do mnie uśmiechał.
- Co robisz? - zapytałam ogiera.

Od Autumn do Hurricane'a

Spirit... Tak jakby mnie nie rozumiał... A ja nie umiem mu tego ppowiedzieć. Nagle zobaczyłam Hurricane'a. Podbiegłam do niego (Cora była z nim). 
-Hurricane, możemy porozmawiać? 
-No....-Odpowiedział-Cora zrozumiała i odeszła utykając 
-Bo ty i Mustang no wiesz… jesteście facetami…-zaczęłam 
-No nie da się ukryć 
- Noi, ja Mustanga.… i on chyba nie rozumie i... Ja nie umiem mu tego powiedzieć.… Mógłbyś? 
(Hurricane?)

czwartek, 14 maja 2015

Nieobecność

Jestem nieobecna przez dwa najbliższe dni: piątek i sobotę. W niedzielę wracam do was.
~Syriusz (Hurricane)

środa, 13 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory

Spojrzałem jeszcze raz na spuchnięte kopyto klaczy i kiwnąłem łbem.
- Jasne - odparłem po chwili. Ruszyliśmy znad plaży powolnym krokiem, by Cora mogła nadążyć. Co jakiś czas potykała się i trzeba byłą ją podeprzeć, co dzielnie wykonywałem. Powoli znów zagłębiliśmy się w zielony ląd.
- Dajesz radę? - spytałem się klaczy po dobrej chwili drogi. Kiwnęła lekko głową, ale było widać, że chyba powinniśmy przystanąć. - Jesteś pewna, że nie powinniśmy się zatrzymać?
- Nie, dam radę - upewniła mnie Cora. Niezbyt przekonany umilkłem. Jednak nie minęło wiele kroków, kiedy Cora po potknięciu się nie chciała wstać i jednak zdecydowała się odpocząć chwilę.
- W tym tempie będziemy iść parę dni! - zaczęła się skarżyć. Uśmiechnąłem się do siebie lekko.
- Cała preria jest nasza, więc można by uznać, że nigdzie nie poszliśmy - odparłem. Parsknęła w odpowiedzi niechętnie i ułożyła łeb na ziemi. Spokojnie stojąc i skubiąc trawę patrzyłem na klacz, która niecierpliwie rozglądała się po terenie i tylko oczekując, jak będzie mogła pójść dalej. Nagle ujrzałem gnającego w naszą stronę Mustanga. Zaskoczeni, ja i Cora, niemalże jednocześnie unieśliśmy łby patrząc wyczekująco, aż ogier dobiegnie. Kiedy był już blisko podszedłem parę kroków, tak że niezadowolona ze swoich ograniczonych możliwości Cora musiała bardziej się wychylić i pilnie nasłuchiwać, co mówimy.
- Gdzie byliście? Wszędzie was szukałem! - rzucił na powitanie Mustang.
- My też się cieszymy, jak ci minął czas? - spytałem ironicznie, udając że odpowiadam na powtanie "Ciesze się, że was widzę!" Jednak zaraz dodałem:
- Coś się stało?

<Mustang? Cora? Coś wymyślilam>

Od Cory CD Mustang i Hurricane

Chłopaki zaoferowali mi wycieczkę.. Zgodziłam się, nie mam nic lepszego do roboty.. Dwa ogiery ruszyły stępem.. Przewróciłam oczami i pobiegłam kłusem.. Ciągle nie biegli.. 
- No, nie gadajcie, że szybciej nie umiecie!- zarżałam z śmiechem i "włączyłam" galop! 
Od razu zagalopowali, a ja starłam się cwałować.. Skoczyłam przez drzewo i zahaczyłam koronką o gałąź.. Strasznie bolało i krwawiło.. Odbiegłam dalej do jakiegoś źródła.. Obmyłam nogę i kopyto z uszkodzoną koronką.. Już nie krwawiło, ale kulałam.. Dziś wolałam się nie ścigać ani skakać.. Czekałam na chłopaków.. Przybiegli.. Zwrócili uwagę na moją kulawą nogę..
- Nic Ci nie jest?- zapytał się Huricane 
- Nie nic..- wymigałam się 
- Ok.. To może mnie oprowadzisz?- zaproponował 
- To ja już pójdę!- zarżał Spirit i pobiegł 
- Chodźmy najpierw do Lasu Hao- powiedziałam 
- Dobrze- powiedział i chciał kłusować 
-Idziemy!- syknęłam 
Ogier się posłuchał i szedł przy mnie.. Po paru minutach byliśmy już.. Cały dzień zleciał nam na zwiedzaniu.. Już był zachód słońca.. 
-Teraz plaża!- zarżałam i pogalopowałam mimo koronki.. 
Ogier pobiegł za mną i mnie wyprzedził.. Nie pozwoliłam na to i zaczęłam cwałować,a ta sama uszkodzona koronka walnęła się o kamień.. Nie krwawiło, ale piekło.. Ogier wbiegł do morza.. Zrobiłam to samo, ale koronka strasznie piekła.. Wybiegłam szybko i położyłam się na piasku.. 
- Przenocujmy tu- powiedział ogier i się położył obok mnie 
*rano* 
Noga spuchła, a ja nie mogłam chodzić.. Z trudem wstałam i nie mogłam się utrzymać.. 
- Musimy wracać- powiedziałam i spojrzałam na kopyto 
Ogier pokiwał głową i wstał.. Szedł stępem, a ja nawet nie mogłam go dogonić.. Po chwili do mnie podbiegł.. 
- Co się stało?- zapytał się 
- Walnęłam się dwa razy w koronkę- pokazałam mu kopyto 
- To nie dobrze.. 
- To jak ze mną pójdziesz?- zmartwiłam się 
<Hurricane? Wymyśl coś :C Tylko nie zostawiaj Cory na pastwę losu ;)>

poniedziałek, 11 maja 2015

Od Hurricane'a do Mustanga i Cory

Odwróciłem głowę w stronę reszty stada uważnie wypatrując, co się dzieje u nich. Jednak chyba wszyscy już spali.
- A tak w ogóle, to gdzie macie zamiar iść? - nagle spytała Cora. Uważnie obejrzałem reakcję Mustanga. Ten pokręcił przecząco łbem i odparł:
- W sumie, to nie mam pojęcia, to Hurricane nas prowadzi...
Wtedy klacz przeniosła na mnie pytające spojrzenie, a ja się uśmiechnąłem pewni i spojrzałem w dał, na góry.
- Przed siebie - odparłem ironicznie. Byłem w dobrym nastroju. Zapadła krótka cisza, kiedy tak łatwo uciąłem podjęty temat.

<Mustang/Cora?>

Od Mustanga CD Hurricane

- Dobra idę! - parsknąłem głośno. Podbiegłem do samca i stępem ruszyliśmy na przód. Rozmawialiśmy o różnych sprawach ,aż w końcu postanowiłem się o coś go spytać.
- Hurricane , ale jaka klacz ci się najbardziej podoba? 
Mój towarzysz popatrzył pobłażliwie na mnie i odrzekł.
- Nie wiem , nie jestem jurorem Miss Piękności!
Zaczęliśmy się okropnie śmiać. Usłyszeliśmy tupot kopyt spojrzałem w przed siebie. To była Cora.
- Hej chłopaki - powiedziała klacz. My od razu spoważnieliśmy.
- Nic... chcesz z nami się przejść? - odpowiedział Hurricane.
- Mogę. - powiedziawszy to popatrzyła na mnie.





 <Hurricane?Cora?>

niedziela, 10 maja 2015

Od Hurricane'a do Mustanga

Dobrą chwile po prostu patrzyłem na Mustanga, zanim odpowiedziałem.
- Czemu niby mnie o to pytasz? - odparłem, zanim w ogóle pomyślałem o odpowiedzi na pytanie. 
- Wiesz, tu jest wiele klaczy i zapewne szybko jakaś się znajdzie - wytłumaczył się. Przekrzywiłem łeb patrząc na pysk ogiera. 
- Wolałbym jednak samodzielnie decydować o takich rzeczach - odparłem unosząc dumnie głowę. 
- No, ale... co o tym myślisz? - drążył Mustang.
- Nie zastanawiałem się nad tym - odparłem zgodnie z prawda i wyminąłem ogiera idąc w swoją stronę, z dala od stada. Łypnąłem jeszcze raz za Mustangiem,a gdy zobaczyłem, że ten dalej stoi i patrzy na mnie machnęłam głową na znak, żeby również poszedł za mną.
- Idziesz też, czy mam iść sam? - spytałem ogiera na odległość.

<Mustang? Może jeszcze kogoś weźmiemy ze sobą? >

sobota, 9 maja 2015

Od Mustanga CD Autumn

- No dobrze... - zarżałem. Jak nie chce mi już mówić , to niech nie mówi
Pogalopowaliśmy w stronę stada. Inne klacze od razu podbiegły do mnie , ale ja zawołałem Hurricana. Odbiegłem od klaczy wraz z mym kolegą.
- Co chcesz Mustang? - zarżał.
- Chciałem cie spytać..- powiedziałęm.
- O co?
- Czy nie chciałbyś mieć partnerki?
Ogier popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

<Autumn? Hurrican?>

Od Autumn CD Mustang

- Możesz... Jak chcesz... - powiedziałam markotnie. 
Zapadła cisza. W końcu Spirit ją przerwał: 
- Czemu taktu stoisz? 
- Sama nie wiem, bo tak jakoś... - nie powiem mu przecież czemu, to skomplikowane... 
- Wrócimy do stada? 
- No może... 
- Co ty taka niezdecydowana dzisiaj? 
- Bo... Bbboo... nie ważne - szepnęłam. 
<Spirit?> 

Powitajmy Dianę!

Imię: Diana
Pseudonim: Eve
Wiek: 2 lata
Rasa: koń fryzyjski
Charakter: Miła, odważna i zawzięta. Diana postanowiła sobie że nie przywiąże się do nikogo. Mimo to chciałaby nawiązać jakieś przyjaźnie. Zrobiła się nie ufna i ostrożniejsza.
Rodzina: nie chce jej znać
Partner: nie chce mieć
Zakochany w: nikim
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Diana urodziła się w dzikim stadzie. Dianie bardzo szybko umarł ojciec i dorastała jedynie pod opieką matki. Bardzo kochała matkę. Ale pewnej nocy okazało się, że jej matka chce się pozbyć. Zrozpaczona Diana postanowiła uciec od matki. Postanowiła, że nigdy nie przywiąże się do nikogo. Po jakimś czasie znalazła to stado i zdecydowała się dołączyć.

czwartek, 7 maja 2015

Powitajmy Hurricane'a!


Imię: Hurricane
Pseudonim: Cane lub Huragan
Wiek: 5 lat
Rasa: mieszanka konia fiordzkiego i nieznanej rasy
Charakter: Hurricane jest pewnym siebie, ironicznym ogierem. Należy do tych, którzy lubią mówić „A nie mówiłem!” Przez większość czasu pozostaje spokojny, rozmawia głównie wtedy, kiedy ma coś ważnego do powiedzenia i robi to, na co ma ochotę, bez pozwolenia, a nawet ostrzeżenia. Jest gotowy zawsze dyskutować z każdym, uważa że to zabawne, gdy ktoś stara się mieć swoje ostatnie słowo.
Rodzina: Matka Khlar, ojca nie znał
Partner: nie szuka
Zakochany w: nikim
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Hurricane urodził się w dzikim stadzie koni. Nie poznał swojego ojca, ale jego matka dobrze się nim opiekowała. Pewnego dnia, kiedy był jeszcze źrebięciem opuścili stado, ale Hurricane nie dowiedział się, dlaczego. W sumie, w jego dzieciństwie było wiele tajemnic, których małemu źrebakowi nie mówiono. Gdy dorósł pożegnał się z matką i ruszył samodzielnie w świat. założył stado, w którym dobrze się czuł znalazł swoją wybrankę serca, patrzył jak dorastają jego młode. Pewnego dnia, jedna, wielka tragedia zniszczyła jego świat. Pożar wybuchł tak nie spodziewanie, że nie wielu zdołało uciec. Hurricane, pozbawiony rodziny, miłości i szczęścia załamał się. Ruszył dalej w świat. Powoli przyzwyczaił się do tragedii, która zniszczyła jego "poprzednie" życie i wrócił do normalnego stanu. Próbując zacząć swoje życie od nowa dołączył do tego stada.

Od Mustanga CD Autumn

Amira patrzyła cały czas w bok. To i ja też spojrzałem. Zatrzymałem się. To... był inny koń... chyba nasz członek. Amira popatrzyła na mnie, żebym dalej z nią pobiegł. Ja jednak zarżałem na znak ,że muszę zobaczyć co się dzieje.
Pogalopowałem tam. Zauważyłem smutną Autumn... z zamkniętymi oczyma.
- Hej.. nic.. ci nie jest? - spytałem ostrożnie.
Klacz podniosła głowę i otworzyła oczy.
- Nie.. nic , tak tylko tu stoję... 
Deszcz zaczął mocniej lać.
- A mogę tu z tobą postać.. bo chciałbym dotrzymać ci towarzystwa, to jak?



 <Autumn?>

wtorek, 5 maja 2015

Od Autumn

Mustang ma teraz sporo zajęć, nic go nie obchodzę, łażę sama i się nudzę. Widocznie on nigdy nie zrozumie tego co do niego czuję... Olał mnie. Chodzi z innymi klaczami wszędzie a ja? Zaczęło się chmurzyć. Poszłam na spacer. Słyszałam w oddali rżenie, tylko czyje? Nie wiem, nie obchodzi mnie to... Rozpadało się. Nie przerwałam spaceru. Zobaczyłam jak Mustang i Amira uciekają przed deszczem, chociaż mnie widzieli nie zatrzymali się. 

<Mustang? Amira?>

Od Cory do Amiry

Galopowałam bez celowo po terenach.. Skakałam przez przepaści i przewalone drzewa, aż dotarłam do Amiry.. Nudziłam się więc chciałam z nią porozmawiać.. 
-Hej- przywitałam się 
-Hej- odpowiedziała 
- Ymm..Może chcesz pobiegać i poskakać?-zapytałam się 
<Amira? Sorry, że krótkie :/>

piątek, 1 maja 2015

Od Denima CD Amira

Nie zdziwiło mnie to.. że klacz pobiegła do przywódcy. Była pewnie już tą nową.
Zauważyłem jak stoi przy Mustangu. Świadczyło to właśnie o tym ,że była nowa.
Kiedy byłem już u podnóży pagórka ,zacząłem galopować do stada. Jak zwykle... żadna klacz nie zwróciła na mnie uwagi oprócz.... Amiry.
- Witaj.. - parsknąłem do Mustanga.
- Cześć - odpowiedział mi - Amiro ... może Denim cię oprowadzi?
Popatrzyłem na klacz. Zachowywałem się cicho.. ulegle... nie wiem czemu. Taka moja natura. 
- Dobrze - odparła.
Pobiegliśmy. Galopowaliśmy przy rzece , minęliśmy kanion postanowiłem ,że zrobię tu postój , taki krótki. Zatrzymałem się i popatrzyłem na Amirę ,żeby również się zatrzymała.Pewnie wiedziała o co chodzi.


<Amira?>