piątek, 22 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory

Przez chwilę myślałem nad wynagrodzeniem. Zapadła cisza, podczas kiedy próbowałem wymyślić, jak mógłbym wynagrodzić klaczy swój błąd.
- Czy długa, malownicza i męcząca przejażdżka, po tym jak wyzdrowiejesz, ci wystarczy? - spytałem się Cory. Ona opatrzyła na mnie jednym okiem.
- Tyko na tyle cię stać? - zagadnęła wciąż ze swoim zagadkowym uśmiechem. Parsknąłem kiedy zrozumiałem, że było to odrzucenie propozycji.
- Moglibyśmy zacząć od źródła rzeki Khusto i przebyć drogą od jej początku, aż po ujście, a na  koniec ujrzeć na wybrzeżu Meoa cudowny zachód słońca - kontynuowałem odrzuconą propozycję, próbując skłonić Core do przystania na nią.
- Już zwiedzaliśmy tereny - odparła kapryśnie klacz.
- Ale nie byliśmy w górach - starałem zaciekawić Corę. - Jest tam o wiele niebezpieczniej, a rzeka jest rwąca. Możemy też zachód obejrzeć właśnie z gór. Tam też jest cudownie.
Spojrzałem ukradkiem na Corę. Wyglądała na znudzoną.
- Mógłbym spełnić twoje trzy życzenia - odparłem. - I jeśli ich nie wykorzystasz od razu zostaną one na zawsze i kiedykolwiek byś mnie spotkała mogłabyś kazać mi coś zrobić... \
- Wszystko? - spytała Cora.
- Cóż... Jeśli nie będzie to nic robione na złość, lub w ramach zemsty na mnie, wszystko - odparłem.

<Cora? On nie jest taki spostrzegawczy w TYCH sprawach... Jak to się mówi "Męski umysł działa inaczej" xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz