poniedziałek, 15 czerwca 2015

Od Mustanga CD Rosa

- No cóż więc mów! - powiedziałem.
- No bo wiesz , jesteśmy przyjaciółmi i to na dodatek bardzo dobrymi...
- Oczywiście ,że tak - powiedziałem.
- Kiedyś poznałam takiego Alexa i  wiesz byliśmy w sobie zakochani i myślę ,że....
- hmmm?
- Że jestem w ciąży.
Ta wiadomość mnie zaskoczyła...
- A masz pewność? - spytałem
- Jeszcze nie...
- To pójdźmy do Szamana , on chyba będzie potrafił zdiagnozować czy jesteś czy nie..
- Ale później , dobrze?
- No dobrze ... - powiedziałem z czułością.
- Przejdziemy się nad morze?
Pokiwałem tylko łbem i ruszyliśmy stępem. Rozmawialiśmy na różne tematy , ale już o Alexie mowy nie było. Akurat kiedy doszliśmy był zachód słońca.
- Zachody są piękne , nie uważasz? - spytałem Rose.
- Uważam i to jak najbardziej.
Położyliśmy się zachodzące słońce świeciło na nas , słychać było kojący szum morza.... Klacz położyła głowę na moim grzbiecie i przytuliła się do mnie.
- Fajnie mieć kogoś takiego jak ty.. - wyszeptała.
Popatrzyłem na nią czule.

<Rosa? Jaka reakcja :>?>

czwartek, 11 czerwca 2015

Nieobecność

Hurricane (Syriusz na howrse) jest nieobecny przez dwa dni, od piątku świt, do soboty wieczorem.
Dziękuje, to tyle.
~Hurricane

środa, 10 czerwca 2015

Od Rosy do Mustanga

Był już późny wieczór, a ja postanowiłam wybrać się spokojnym stępem do pobliskiego lasku. Niedawno odkryłam tam wspaniałą, dziko rosnącą jabłonkę. Już sięgałam zębami po soczysty owoc, gdy nogi pode mną się ugięły i upadłam na trawę. Wyglądało to pewnie nieszkodliwie, ale ból naprawdę dawał się we znaki. Tyle że nie ból końskich nóg, które ostatniego czasu spuchły, tylko brzuch, który zaokrąglał się powoli. 
-Co ja z nim zrobię?-przeszło mnie przez myśl, bo już od jakiegoś czasu obawiałam się, że moja 'beczułkowatość' to nie przykry skutek zbyt dużej ilości zbyt słodkich jabłek. 
Alex'a poznałam bardzo dawno temu, jeszcze jak byliśmy źrebakami, i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Tylko że nie zdążyliśmy sobie powiedzieć tego najważniejszego...Zbyt długo zwlekaliśmy, chociaż dobrze wiedzieliśmy, co czujemy. A szkoda, bo Alex'a złapali ludzie. W jego błagalnym spojrzeniu, kiedy zakładali mu kantar, widziałam wyraźne "Uciekaj!" I do tej pory nie wiem, czemu i mnie nie pojmali. Tylko co teraz, iść przez 12 dni dzień i noc, odnaleźć go, uwolnić i powiedzieć, że zostanie ojcem? Chociaż w sumie...Tak nad tym rozmyślałam, że aż...zasnęłam.
-Rosa!-gwałtownie poderwałam łeb do góry, a nade mną stał Mustang. -Wieczorny spacer, nie mylę się?-zarżał. Wstałam powoli i odrzuciłam łeb do tyłu ze śmiechem. -Znasz mnie na wylot! Wiesz, musimy pomówić. Tylko najlepiej troszkę później.
Zaproponowałam wolny spacer, a ogier spojrzał na mnie ze zdziwieniem i jakby niepokojem, bo zawsze kochałam się ścigać. -Obawiam się, wyścigi będę musiała odłozyć na później...-pomyślałam.
<Mustang? Ktoś? Coś?>

wtorek, 2 czerwca 2015

Od Hurricane'a do Cory

Przeniosłem wzrok na horyzont i uśmiechnąłem się czując na boku łeb klaczy. Wiatr od morza szarpał nasze grzywy i czułem jak one odrobinę łaskoczą mnie po plecach.
- Wiesz, to przykre i nie można udawać, że nigdy się nie stało... - zacząłem. - ...Ale jeśli skupisz się tylko na tym zmarnujesz resztę życia, w którym mogłoby się wydarzyć wiele dobrych chwil.
Powiedziawszy to spojrzałem na reakcję Cory, lecz ta jedynie patrzyła w miejsce, dalekie miejsce, gdzie spotykało się niebo z morzem, które dzisiaj zachowywało się o wiele groźniej. Fale były dużo większe, niż gdy ostatnio spędziliśmy tu wspólnie wieczór. Odetchnąłem świeżym, morskim powietrzem i oddaliłem się od nieprzyjemnych myśli.
- Chodź - mruknąłem do klaczy. - Powinniśmy iść...
- Gdzie? - spytała się Cora, która nagle jakby wybudziła się z zamyślenia. Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Przed siebie - odarłem. Szum morza ledwo dał mi dojść do głosu. - Już dobrą chwilę unikamy reszty stada.
- Ale przecież my ich nie unikamy! - niemalże oburzyła się. - Po prostu nie spotykamy ich... zresztą, wszędzie indziej jest tak samo pusto!
- Więc... chcesz zostać? - spojrzałem białym okiem na moją towarzyszkę.

<Cora?>

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Od Cory Cd Hurricane

Popatrzyłam się niepewnie na ogiera i pod chwili odparłam.. 
- Mogło być gorzej..- odparłam i grzebałam nerwowo w ziemi 
- Chyba nie.. 
- A jednak.. Ja miałam gorzej..- do moich oczu napłynęły łzy 
- To przeszłość.. To nie jest tajemnica. Możesz mi powiedzieć- powiedział i otarł się o mnie 
- To tak..- zaczęłam niepewnie- Urodziłam się samotna.. Stado moich rodziców przyjmowało tylko ogiery, lub bardzo silne klacze, a jak się urodziłam prawie umarłam.. Krótko cieszyłam się wolnością, bo mnie złapali.. Zawieziona mnie do stadniny.. Dzieci na mnie jeździły.. to był koszmar.. Obolały kręgosłup, obolały pysk i krzyk właściciela stadniny..- w mojej głowie pojawił się wspomnienia- Miałam tam partnera- Karina.. Lecz wzięli go na rzeź, a ja uciekłam..- skończyłam zdanie rozpaczliwie 
Z oczu leciały mi łzy, rozpaczliwie cicho rżałam i pobiegłem nad plaże.. Po chwili usłyszałam kopyta.. Zwiesiłam łeb w dół i grzebałam kopytem w piasku.. 
- Nie martw się.. To przeszłość- usłyszałem głos Cana 
- Masz mnie.. - powiedział i podniósł mój łeb 
Popatrzyłam się w oczu ogiera.. Przypomniał mi się Karino.. Przełknęłam łzy i oparłam łeb na ogierze.. 
<Hurricane?>

piątek, 29 maja 2015

Powitajmy Arię!



Imię: Aria (Ari)
Pseudonim: ---
Wiek: 3 lata
Rasa: patehileng lefu
Charakter: Wesoła i bardzo pogodna klacz dzieląca się uśmiechem ze wszystkimi. Uwielbia spędzać czas z innymi, choć nowe znajmości są dla niej dużym problemem.
Jest uparta - bardziej niż osioł - zawsze trzyma się swojego zdania i dąży do celu mimo iż czasem jest to według innych nieosiągalne - dla niej nic nie jest nieosiągalne. Potrafi bardzo długo stać na swoim mimo, że może nie mieć racji, ale potrafi tą rację komuś przyznać jeśli już się okaże, że jej nie miała.
Jest odważna...O ilę odwagą można nazwać nie banie się zboczeńców i morderców a pisk - niczym nazgula - na widok pajączka.Taaak, jest bardzo odważna.
Często jest roztargniona i nie wie co miała zrobić, po co weszła do pokoju - czuje się jak sim, któremu skasowano interakcję - Jej cechy często są przeciwstawne, jak Ying-Yang
Jak każdy może mieć czasem zły dzień i wtedy wyżywa się na wszystkim i wszystkich. Jest wtedy wredna i egoistyczna.Odbija się to na koniach przebywających z nią w tym czasie, psuje atmosferę po czym odwraca się i odchodzi.
U niej z lenistwem jest różnie, raz się jej coś chce raz nie. Jeśli chcesz od niej przysługę musisz trafić w dobry moment. W innym wypadku po prostu zostaniesz spławiony jakiś idiotycznie banalnym tekstem. Jednak jeśli ma już zamiar coś zrobić zrobi to porządnie i w miarę szybko.
Podsumowując jej charakter, jest dziewczyn o dwóch obliczach - prawie jak Pan Grey (no tyle, że on miał pięćdziesiąt, ale to szczegół) - zazwyczaj jednak jest pogodna i przyjazna.
Rodzina: Matka: Traja Ojciec: Piechur
Partner: Szuka
Zakochany w: ---
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Klacz urodziła się na wolności jednak z woli ludzi, w ramach projektu ratującego konie w tutejszych górach. Jednak matka nie chciała karmić młodego, a nie było możliwości czuwania przy źrebięciu dzień i noc, więc szukano innej klaczy, na szczęście znaleziono sportową klacz karmiącą już innego źrebaka, który miał zostać niedługo od niej oddzielony. I tak oto mała Ari przeżyła swoje źrebięce lata : pasąc się na pastwiskach, pijąc mleko i brykając razem ze swoją przybraną mamusią. Fundacja stwierdziła, że taki koń już sobie nie poradzi na wolności, więc klacz poszła w obieg miedzy hodowców i jeźdzców koniec końców kończąc i tak w górach, przez wypadek na drodze... Przyczepa spadła z niewielkiej wysokości, ale mimo to ludzie stwierdzili, że koń nie mógł tego przeżyć.

Przywitajmy Aidena!


Imię: Aiden
Pseudonim: ---
Wiek: 4 lata
Rasa: moea o shoeleng
Charakter: Ogier lubiący samotność, przez wszystkie lata miał do towarzystwa jedynie siebie i jakoś nie oszalał, więc nie uważa aby potrzebni byli mu przyjaciele. Często ironiczny i sarkastyczny, gardzący innymi. Szczególnie jednak nienawidzi tchórzy, honor jest dla niego rzeczą świętą, dlatego do klaczy ma większy szacunek, jednak nadal jest on bliski zeru.
Jest odważny, przyjmie każde wyzwanie - wie, kiedy wygra z przewagą siły a kiedy z przewagą umysłu - ma w głowie cały plan walki, a jeśli nie to cóż.. walczy na żywioł.
Jest bardzo stanowczy i trzyma się swojego zdania dopóki sam nie zorientuje się, że jest w błędzie, jednak komuś racji nie przyzna...
Aiden nie należy do leniwych, bardzo szybko wykonuje powierzone mu zadania i dzięki temu ma dużo czasu wolnego do załatwiania swoich spraw, długów i problemów...
Szacunek ma jedynie do koni wyższych w hierarchii, nie lubi wykonywać rozkazów, ale potrafi się dostosować...
Rodzina:
Matka: Sloan
Ojciec: Hestor II
Partner: Brak
Zakochany w: ----
Stanowisko: Wojownik
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Jako źrebak wysłany na trening wojskowy, nie po to by pójść w bój, lecz po to by go złamać. Ku zdziwieniu wszystkich walczył długo, kilka razy chciano go odstrzelić, ale nic bez zgody właściciela stać się nie mogło. Mieli go nauczyć pokory i pracy z innymi ludźmi i końmi, a koń zrozumiał jedno: może liczyć tylko na siebie i swój instynkt. Niedługo później został wykupiony przez bardzo wpływowego hodowcę koni przeznaczonych do skoków. Potrzebował ogiera kryjącego, więc o kastracji nie było mowy. Nie ukrywajmy, ze Aiden ma wielu wspaniałych potomków, jednak są oni wartościowi jedynie dla ludzi, sam koń nie darzy sympatią żadnego ze źrebiąt.
Właściciele byli ostrożni, bali się tej kumulacji złości, którą był Aiden, więc bardzo szybko się go pozbyli w najlepszym dla konia sposobi - puścili go w góry licząc na to, że padnie ofiarą dzikich kotów, jak widać tak się nie stało...

poniedziałek, 25 maja 2015

Od Denima Cd Amira

- Chciałabyś tu przenocować? - spytałem Amiry patrząc jej w oczy.
- Możemy.. - odparła nieco stłoczona , spuściłem więc wzrok na ziemię. 
- Zaraz przyjdę - oznajmiłem i pobiegłem do miejsca w którym było dużo mchu zacząłem ryć kopytem w ziemi. Wykopany mech wziąłem w zęby i pobiegłem do klaczy. Ułożyłem jej legowisko.
- Śmiało , połóż się - zachęciłem , klacz niepewnie się położyła , ale chyba było jej wygodnie bo nie wstała. Ja położyłem się niedaleko jej , ale na twardej ziemi.
- Nie wygodnie ci? - spytała mnie się klacz.
- Mi pasuje , nie narzekam - odparłem z humorem.



<Amira?>

niedziela, 24 maja 2015

Stanowiska

W zakładce "Stanowiska i Hierarchia" znajdują się Stanowiska. Już od jakiegoś czasu są one nieużywane, jednak postanawiamy j przywrócić. Niech każdy koń wybierze sobie jakieś stanowisko, oprócz tych, które je już mają. Jedynie Dowódcy nie wybierają stanowisk.

Od Hurricane'a do Cory

Uśmiechnąłem się zadowolony z siebie.
- Cieszę się - mruknąłem w odpowiedzi. Gdy tylko poczułem blisko siebie Corę, przez moją głowę bez ostrzeżenia przeleciała masa obrazów, myśli i uczuć, a także zapachów, dźwięków i dotyku. Bianca... Potrząsnąłem głową by odepchnąć złe wspomnienia.
- Nic się nie stało? - spytała zatroskana Cora. Spojrzałem prosto w jej zielone oczy.
- Nie - westchnąłem. - Chodźmy nad rzekę, napijemy się...
Cora ruszyła za mną nieco zasmucona moim zachowaniem. Co jakiś czas pytała się, czy na pewno nic mi nie jest, ale a jedynie kręciłem przecząco głową. Gdy tylko  doszliśmy do rzeki Cora doskoczyła do zbiornika wody i zaczęła pić. Ja powoli doszedłem do wody i zanurzyłem pysk w chłodnej substancji. Pociągnąłem trzy silne łyki przymykając oczy. Gdy podniosłem łeb i otworzyłem oczy zobaczyłem zatroskaną minę Cory i jej zasmucony wzrok.
- Nie, naprawdę nic się nie stało - powiedziałem zmęczonym głosem. Nie wiem czemu, poczułem się teraz stary. Jak koń, który już ledwo daje radę chodzić, wspomina jedynie swoje życie i patrzy jak małe źrebaki i młode konie właśnie je sobie układają. Cora jednak nie dała za wygraną.
- Widzę, że coś się stało - powiedziała zmartwiona i spojrzała mi prosto w oczy przybliżając się tak, że czułem jej oddech. - Nie musisz tego ukrywać...
Westchnąłem.
- Chodź... - odparłem. - Jeśli chcesz wiedzieć... Ale to tylko moja przeszłość...
Ułożyliśmy się w cieniu pojedynczego drzewa niedaleko rzeki.
- Urodziłem się w dzikim stadzie koni - zacząłem niepewnie. -  Gdy dorosłem, pożegnałem się z matką i ruszyłem samodzielnie w świat. Założyłem stado, w którym dobrze się czułem, znalazłem swoją wybrankę serca, patrzyłem jak dorastają moje młode. Pewnego dnia, pożar wybuchł tak nie spodziewanie, że nie wielu zdołało uciec. Chyba... chyba tylko ja... Proste... ale...wciąż brakuje mi... rodziny...
Zwiesiłem łeb i przymknąłem oczy próbując powstrzymać ciąg wspomnień. Odetchnąłem pełną piersią, gdy się trochę uspokoiłem.
- Jednak minęło trochę czasu i... - odpowiedziałem wstając. - I już... mniej... boli...

<Cora? Co ty na to?>

Od Cory CD Hurricane

Uśmiechnęłam się i zapatrzyłam się w niebo.. 
- Coś mówiłeś?- otrząsnęłam się 
- Czy widziałaś kiedyś coś piękniejszego?- powiedział 
- Nie...- odpowiedziałam patrząc na ogiera 
Leżeliśmy tak parę godzin patrząc się na zachód słońca, ale niestety parę minut później zasnęłam.. 
*rano* 
Zobaczyłam z daleka Cana, który zbiera jabłka.. Postanowiłam jeszcze pospać, ale po chwili usłyszałam... 
- Wstawaj księżniczko.. Już południe.. - usłyszałam głos Hurricane'a 
- Już wstaje..- ziewnęłam i powoli wstałam 
- Noga lepiej? 
-Tak...- odpowiedziałam i wstałam na nogi 
Poszliśmy na łąkę i zjedliśmy jabłka i trawę.. 
- Podobała Ci się wczorajsza noc?- zapytał się 
- Bardzo.. Wynagrodziłeś mi te trzy życzenia- otarłam się o ogiera 
<Hurricane>

Od Hurricane'a do Cory

Moje kopyta zapadły się w suchym piasku. Prowadziłem ostrożnie Corę na plażę. Stanąłem dopiero metr przed morzem. Co jakiś czas moje kopyto zostawało obmyte spokojnymi falami słonej wody. Spojrzałem się w niebo i ujrzałem jeszcze ciągle zachodzące słońce. Długo dziś świeciło.
- Otwórz oczy - szepnąłem do ucha Corze. Gdy tylko klacz ujrzała wspaniały widok słońca, które oświecało chmury i przebarwiało je na krwistoczerwony kolor, wydała z siebie westchnięcie zachwytu. Woda cudownie odbijała swojego brata, niebo. W oddali majaczyły czarne skały, których było pełno na Wybrzeży Meoa,  Jęki mew lecących gdzieś w górze odbijały się echem po cichej okolicy, przez którą normalnie przechodził jedynie szum morza.
- Pięknie - westchnęła Cora. Patrzyła się chwilę w jasną plamę tworzoną przez blask słońca. - Słonce jeszcze nie zaszło?
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Czekało na ciebie - odparłem żartem. Cora uśmiechnęła się i przymknęła oczy. - Jestem tego pewny...
Klacz ułożyła się na piasku, a ja obok niej. Wpatrywałem się w ciemniejące niebo. Przypomniało mi się na chwilę stare życie, życie w którym miałem swoją miłość, swoją rodzinę, dom i stado. Życie, które spłonęło. Odepchnąłem szybko od siebie melancholijne myśli.
- W życiu już trochę widziałem  zacząłem rozmarzonym głosem. - Ale to jeden z piękniejszych widoków, jakim obdarzyła Matka Natura moje oczy...
Przeniosłem spokojnie wzrok na Corę.
- A ty? - spytałem się po chwili. - Widziałaś kiedyś coś piękniejszego?



<Cora?>

sobota, 23 maja 2015

Od Amiry CD Cora i Autumn

Czy ona umie czytać w myślach? 
- Oczywiście ! - Tak mi się nudziło a sama skakać i biegać jak szalona to... Dziwnie tak samemu. Właściwie to przez całeŻYCIE byłam sama, i nigdy dotąd nie wydawało mi się to dziwne. Ale ucieszyłam się propozycją. Klacz zaprowadziła mnie na taki mały tor przeszkód i biegałyśmy i skakałyśmy. Klacz wyraźnie była ode mnie szybsza, ale nie szkodzi. Zauważyłam inną klacz i podbiegłam do niej, ponieważ Cora zaczęła się paść. Klacz była tylko kawałeczek dalej. 
- Eeee...- C powinnam powiedzieć?- Hej(?)
- Hej...- Odpowiedziała. 
- Przyłączysz się ? - Klacz spojrzała za mną na Corę. Nie spodziewała się że będę z kimś? Mam piętno samotnika? To ta klacz co była na dole kiedy patrzyłam z pagórka. Widziała mnie ? To by wyjaśniało zaskoczenie że jestem z kimś. Albo sama rzadko spotyka się z innymi w stadzie i zdziwiło ją że robią to inni. Cóż, nie będę jej osądzać to mi nie przeszkadza. Normalnie jestem taka sama. 
- No...- Klacz była nie zdecydowana. Tknęło mnie że nie tak powinna zacząć się rozmowa:
- Umknęło mi twoje imię... Więc jak się nazywasz?
- Autumn. - urodziłam się w jesieni. i w jesieni zamordowano mojego Ojca... - A ty jesteś Amira?- Jestem rozpoznawalna- uśmiechnęłam się.
- Tak.- W tym czasie podeszła Cora. Myślałam że się będą witały tak... jak to klacze mają w zwyczaju. Czule, przyjaźnie. Jednak było inaczej:
- Hej - Mimo że Cora tak samo przywitała się ze mną, to było, bardziej... Zimne?
- Hej - Natomiast odpowiedź Autumn była bardziej apatyczna.
- To idziemy? - Chciałam załagodzić sytuacje.
- Ok 
- Może być...
Skakałyśmy i biegałyśmy ale między Corą a Autumn był wyraźny dystans. Przypomniałam sobie to jak było kiedy po raz pierwszy- i ostatni- zobaczyłam mustanga. Wszystkie klacze w koło niego... On ignoruje pytanie. Zapewne nie chce mieć na razie partnerki, i jedna musiała się go spytać, a druga nieświadoma tego, też to zrobiła i on nic jeszcze nie powiedział a klacze się kłócą. Jeśli odpowie negatywnie- zrani ich uczucia- pozytywnie- będzie w nieszczęśliwym związku więc wybiera najłatwiejszą drogę - nie odpowiada. A klacze się kłócą. Prawdopodobnie tego nie wie. Ale się do wie- powiem mu. Czy tylko ja nie jestem zauroczona? 
Sytuacja była coraz bardziej niezręczna i postanowiłam zrobić coś nowego.
- Ktoś ma jakiś pomysł?- Zwróciłam się do klaczy.- Może teraz coś spokojnego żeby dać sobie trochę odpocząć?- Wydawało się to dobre na łagodzenie sytuacji. Ani jedna ani druga nie zawiniła. Ani mustang. Zawiniło niewyjaśnienie sytuacji. To posądza ich wszystkich.
< Cora? Sorry że długie XD Ale jak się rozpiszę to tak jest...>

Od Amiry CD Denim

Więc nawet lepiej że idę z Denimem bo już go znam... Znam- wymieniłam z nim kilka zdań ale to i tak coś. Oprowadzał mnie i było całkiem fajnie. Tak, po prostu. Nagle się zatrzymał. Poczułam że powinnam wiedzieć o co chodzi jednak nie miałam pojęcia. Może to z emocji albo po prostu jestem zmęczona, jednak z powodu rzeczy niewytłumaczalnej dla mnie w tej chwili nie mogłam się domyślić. Po chwili jednak dotknęła mnie pewna, niepokojąca myśl. Nie chodzi oto że mi się nie podoba, czy coś ale nie szukam partnera. Jeśli ktoś właściwie nigdy nie zaznał miłości, poza czasem kiedy żył z matką to nie jest w tedy mu tak łatwo do tego... podejść? Czasami włócząc się w tą i we w tę widziała konie które potrafiły z miejsca wystartować i powiedzieć "kocham Cię" następnego dnia tą osobę spławić i wystartować do innej. To było wręcz nierealne ale prawdziwe. 
- Więc?- To pytanie świadczyło o tym że nie wie o co chodzi.- coś się stało?


<Denim?>

Od Cory CD Hurricane

- Ok..- uśmiechnęłam się tylko już normalnie 
Ogier się położył obok mnie, a ja się wtuliłam.. Po chwili wpadłam na pomysł.. 
- Mam życzenie..- powiedziałam po chwili 
-Jakie?- zapytał się 
- Zapytaj innych co dla mnie zrobić.- popatrzyłam się na Cana 
- Niech będzie...- przewrócił oczami 
Przez resztę dnia chodził zapewne do klacz i ogierów i się pytał.. Ja ciągle leżałam na trawie.. Wieczorem przyszedł.. 
- To co wymyśliłeś?- zapytałam się 
- Niespodzianka- teraz on uśmiechał się tajemniczo 
- No powiedz... 
- Niespodzianka, ale obiecuję, że zastąpi te trzy życzenia 
- Też mam taką nadzieję..- uśmiechnęłam się 
- Mogę powiedzieć tylko, że będzie to w nocy..- z jego twarzy nie znikał tajemniczy uśmiech 
*w nocy* 
Wstałam, a ogier zamknął mi oczy i zaprowadził chyba na plażę... Czekałem, aż mi odsłoni oczy.. 
< Hurricane? Coś tam wykombinował?>

piątek, 22 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory

Przez chwilę myślałem nad wynagrodzeniem. Zapadła cisza, podczas kiedy próbowałem wymyślić, jak mógłbym wynagrodzić klaczy swój błąd.
- Czy długa, malownicza i męcząca przejażdżka, po tym jak wyzdrowiejesz, ci wystarczy? - spytałem się Cory. Ona opatrzyła na mnie jednym okiem.
- Tyko na tyle cię stać? - zagadnęła wciąż ze swoim zagadkowym uśmiechem. Parsknąłem kiedy zrozumiałem, że było to odrzucenie propozycji.
- Moglibyśmy zacząć od źródła rzeki Khusto i przebyć drogą od jej początku, aż po ujście, a na  koniec ujrzeć na wybrzeżu Meoa cudowny zachód słońca - kontynuowałem odrzuconą propozycję, próbując skłonić Core do przystania na nią.
- Już zwiedzaliśmy tereny - odparła kapryśnie klacz.
- Ale nie byliśmy w górach - starałem zaciekawić Corę. - Jest tam o wiele niebezpieczniej, a rzeka jest rwąca. Możemy też zachód obejrzeć właśnie z gór. Tam też jest cudownie.
Spojrzałem ukradkiem na Corę. Wyglądała na znudzoną.
- Mógłbym spełnić twoje trzy życzenia - odparłem. - I jeśli ich nie wykorzystasz od razu zostaną one na zawsze i kiedykolwiek byś mnie spotkała mogłabyś kazać mi coś zrobić... \
- Wszystko? - spytała Cora.
- Cóż... Jeśli nie będzie to nic robione na złość, lub w ramach zemsty na mnie, wszystko - odparłem.

<Cora? On nie jest taki spostrzegawczy w TYCH sprawach... Jak to się mówi "Męski umysł działa inaczej" xD >

czwartek, 21 maja 2015

Od Cory CD Hurricane

Jęknęłam, a po chwili sprytnie się uśmiechnęłam.. Ogier przekrzywił łeb i się zdziwił.. Po chwili wstałam i zaczęłam biegać z radością.. Po chwili moją drogę zagrodził Hurrican.. Zwolniłam do kłusa, a potem się zatrzymałam... Zrobiłam chytrą minę i chciałam przeskoczyć przez ogiera.. Jednak ogier to zobaczył i zrobił dęba.. 
-Powinnaś odpoczywać!- skarcił mnie 
- Martwisz się?- zapytałam się 
- Może.. 
- No dobra odpocznę..- poddałam się 
Położyłam się i zaczęłam skubać trawę.. 
*parę godzin później* 
Kręciłam się z boku na bok i się nudziłam... Zobaczyłam jak Cane idzie do Mustanga... Wykorzystałam chwilę i postanowiłam wstać.. Obok mnie pojawił się niedźwiedź.. 
-Hurrican! Cane!- wołałam 
Nic.. Musiałam zawalczyć.. Jednak się nie udało.. Jednym ruchem niedźwiedź powalił mnie na ziemię, a ja byłam nieprzytomna.. 
*po przebudzeniu* 
Zobaczyłam Cana nad sobą.. Popatrzyłam się na grzbiet.. Był obłożony liśćmi i nasmarowany.. Jak doszłam do siebie to popatrzałam się na ogiera..
- Miałaś odpoczywać!- oburzył się 
- A ty miałeś mnie pilnować!- zaczęłam pyskować 
- Niech Ci będzie! Nie będziesz przecież miała ochroniarza na zawołanie! 
Nic mu nie odpowiedziałam tylko odwróciłam łeb.. Po chwili ogier położył się obok mnie.. Swoim łbem podniósł mój.. Popatrzyłam mu w oczy.. 
- Prze..- usłyszałam szmer 
- Coś mówiłeś?- zapytałam się 
- Nie.. 
- Mhmm..- mruknęłam 
- Znaczy tak.. Przepraszam za to.. Nie powinienem tak się zachować..- powiedział i przybliżył się 
- Masz rację.. Nie powinieneś się tak zachowywać...- powiedziałam obrażona 
- Już się nie obrażaj.. Przeprosiłem... Co mam zrobić?- zapytał się 
- Wynagrodź mi to.. Nie wiem jak..- uśmiechnęłam się tajemniczo 
- Postaram się..- odpowiedział, a ja wstałam 
- Ale leż!- dodał 
Opuściłam łeb i czekałam na ogiera.. Zaczął mi się podobać bardziej, chociaż wcześniej mi się też podobał.. 
<Hurricane? ^^ Co wymyślisz? Coś romantycznego, Cora lubi niespodzianki :) >

poniedziałek, 18 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory i Autumn

Kiwnąłem głową.
- Dobra, przekażę - odparłem. Nie zastanawiając się odwróciłem się w stronę Cory. - Jak noga?
Rzuciłem na odległość widząc jej niewesołą minę. Rzuciłem jeszcze krótkie spojrzenie nowo poznanej klaczy i spytałem:
- Chcesz nam pomóc?
Ale klacz uśmiechnęła się tajemniczo i już odbiegła. Nie zwróciłem uwagi na fakt, że nie znałem nawet jej imienia. Więc podbiegłem do Cory i ponownie spytałem się o nogę. W odpowiedzi klacz jęknęła.

<Cora?>

Od Rosy do Mustanga

Było już wczesne popołudnie. Spacerowałam sobie przy jabłoni chodząc na około niej, to tu , to tam. Nagle nastawiłam moje uszy patrząc w dal. Ujrzałam sylwetkę biegnącego konia. Był to Mustang. Podbiegłam do niego czując pewnie ciepło w środku.
- Cześć Rosa! - zarżał Mustang.
- Witaj - odpowiedziałam mu. 
Obeszłam go dookoła , a on ciepło się do mnie uśmiechał.
- Co robisz? - zapytałam ogiera.

Od Autumn do Hurricane'a

Spirit... Tak jakby mnie nie rozumiał... A ja nie umiem mu tego ppowiedzieć. Nagle zobaczyłam Hurricane'a. Podbiegłam do niego (Cora była z nim). 
-Hurricane, możemy porozmawiać? 
-No....-Odpowiedział-Cora zrozumiała i odeszła utykając 
-Bo ty i Mustang no wiesz… jesteście facetami…-zaczęłam 
-No nie da się ukryć 
- Noi, ja Mustanga.… i on chyba nie rozumie i... Ja nie umiem mu tego powiedzieć.… Mógłbyś? 
(Hurricane?)

czwartek, 14 maja 2015

Nieobecność

Jestem nieobecna przez dwa najbliższe dni: piątek i sobotę. W niedzielę wracam do was.
~Syriusz (Hurricane)

środa, 13 maja 2015

Od Hurricane'a do Cory

Spojrzałem jeszcze raz na spuchnięte kopyto klaczy i kiwnąłem łbem.
- Jasne - odparłem po chwili. Ruszyliśmy znad plaży powolnym krokiem, by Cora mogła nadążyć. Co jakiś czas potykała się i trzeba byłą ją podeprzeć, co dzielnie wykonywałem. Powoli znów zagłębiliśmy się w zielony ląd.
- Dajesz radę? - spytałem się klaczy po dobrej chwili drogi. Kiwnęła lekko głową, ale było widać, że chyba powinniśmy przystanąć. - Jesteś pewna, że nie powinniśmy się zatrzymać?
- Nie, dam radę - upewniła mnie Cora. Niezbyt przekonany umilkłem. Jednak nie minęło wiele kroków, kiedy Cora po potknięciu się nie chciała wstać i jednak zdecydowała się odpocząć chwilę.
- W tym tempie będziemy iść parę dni! - zaczęła się skarżyć. Uśmiechnąłem się do siebie lekko.
- Cała preria jest nasza, więc można by uznać, że nigdzie nie poszliśmy - odparłem. Parsknęła w odpowiedzi niechętnie i ułożyła łeb na ziemi. Spokojnie stojąc i skubiąc trawę patrzyłem na klacz, która niecierpliwie rozglądała się po terenie i tylko oczekując, jak będzie mogła pójść dalej. Nagle ujrzałem gnającego w naszą stronę Mustanga. Zaskoczeni, ja i Cora, niemalże jednocześnie unieśliśmy łby patrząc wyczekująco, aż ogier dobiegnie. Kiedy był już blisko podszedłem parę kroków, tak że niezadowolona ze swoich ograniczonych możliwości Cora musiała bardziej się wychylić i pilnie nasłuchiwać, co mówimy.
- Gdzie byliście? Wszędzie was szukałem! - rzucił na powitanie Mustang.
- My też się cieszymy, jak ci minął czas? - spytałem ironicznie, udając że odpowiadam na powtanie "Ciesze się, że was widzę!" Jednak zaraz dodałem:
- Coś się stało?

<Mustang? Cora? Coś wymyślilam>

Od Cory CD Mustang i Hurricane

Chłopaki zaoferowali mi wycieczkę.. Zgodziłam się, nie mam nic lepszego do roboty.. Dwa ogiery ruszyły stępem.. Przewróciłam oczami i pobiegłam kłusem.. Ciągle nie biegli.. 
- No, nie gadajcie, że szybciej nie umiecie!- zarżałam z śmiechem i "włączyłam" galop! 
Od razu zagalopowali, a ja starłam się cwałować.. Skoczyłam przez drzewo i zahaczyłam koronką o gałąź.. Strasznie bolało i krwawiło.. Odbiegłam dalej do jakiegoś źródła.. Obmyłam nogę i kopyto z uszkodzoną koronką.. Już nie krwawiło, ale kulałam.. Dziś wolałam się nie ścigać ani skakać.. Czekałam na chłopaków.. Przybiegli.. Zwrócili uwagę na moją kulawą nogę..
- Nic Ci nie jest?- zapytał się Huricane 
- Nie nic..- wymigałam się 
- Ok.. To może mnie oprowadzisz?- zaproponował 
- To ja już pójdę!- zarżał Spirit i pobiegł 
- Chodźmy najpierw do Lasu Hao- powiedziałam 
- Dobrze- powiedział i chciał kłusować 
-Idziemy!- syknęłam 
Ogier się posłuchał i szedł przy mnie.. Po paru minutach byliśmy już.. Cały dzień zleciał nam na zwiedzaniu.. Już był zachód słońca.. 
-Teraz plaża!- zarżałam i pogalopowałam mimo koronki.. 
Ogier pobiegł za mną i mnie wyprzedził.. Nie pozwoliłam na to i zaczęłam cwałować,a ta sama uszkodzona koronka walnęła się o kamień.. Nie krwawiło, ale piekło.. Ogier wbiegł do morza.. Zrobiłam to samo, ale koronka strasznie piekła.. Wybiegłam szybko i położyłam się na piasku.. 
- Przenocujmy tu- powiedział ogier i się położył obok mnie 
*rano* 
Noga spuchła, a ja nie mogłam chodzić.. Z trudem wstałam i nie mogłam się utrzymać.. 
- Musimy wracać- powiedziałam i spojrzałam na kopyto 
Ogier pokiwał głową i wstał.. Szedł stępem, a ja nawet nie mogłam go dogonić.. Po chwili do mnie podbiegł.. 
- Co się stało?- zapytał się 
- Walnęłam się dwa razy w koronkę- pokazałam mu kopyto 
- To nie dobrze.. 
- To jak ze mną pójdziesz?- zmartwiłam się 
<Hurricane? Wymyśl coś :C Tylko nie zostawiaj Cory na pastwę losu ;)>

poniedziałek, 11 maja 2015

Od Hurricane'a do Mustanga i Cory

Odwróciłem głowę w stronę reszty stada uważnie wypatrując, co się dzieje u nich. Jednak chyba wszyscy już spali.
- A tak w ogóle, to gdzie macie zamiar iść? - nagle spytała Cora. Uważnie obejrzałem reakcję Mustanga. Ten pokręcił przecząco łbem i odparł:
- W sumie, to nie mam pojęcia, to Hurricane nas prowadzi...
Wtedy klacz przeniosła na mnie pytające spojrzenie, a ja się uśmiechnąłem pewni i spojrzałem w dał, na góry.
- Przed siebie - odparłem ironicznie. Byłem w dobrym nastroju. Zapadła krótka cisza, kiedy tak łatwo uciąłem podjęty temat.

<Mustang/Cora?>

Od Mustanga CD Hurricane

- Dobra idę! - parsknąłem głośno. Podbiegłem do samca i stępem ruszyliśmy na przód. Rozmawialiśmy o różnych sprawach ,aż w końcu postanowiłem się o coś go spytać.
- Hurricane , ale jaka klacz ci się najbardziej podoba? 
Mój towarzysz popatrzył pobłażliwie na mnie i odrzekł.
- Nie wiem , nie jestem jurorem Miss Piękności!
Zaczęliśmy się okropnie śmiać. Usłyszeliśmy tupot kopyt spojrzałem w przed siebie. To była Cora.
- Hej chłopaki - powiedziała klacz. My od razu spoważnieliśmy.
- Nic... chcesz z nami się przejść? - odpowiedział Hurricane.
- Mogę. - powiedziawszy to popatrzyła na mnie.





 <Hurricane?Cora?>

niedziela, 10 maja 2015

Od Hurricane'a do Mustanga

Dobrą chwile po prostu patrzyłem na Mustanga, zanim odpowiedziałem.
- Czemu niby mnie o to pytasz? - odparłem, zanim w ogóle pomyślałem o odpowiedzi na pytanie. 
- Wiesz, tu jest wiele klaczy i zapewne szybko jakaś się znajdzie - wytłumaczył się. Przekrzywiłem łeb patrząc na pysk ogiera. 
- Wolałbym jednak samodzielnie decydować o takich rzeczach - odparłem unosząc dumnie głowę. 
- No, ale... co o tym myślisz? - drążył Mustang.
- Nie zastanawiałem się nad tym - odparłem zgodnie z prawda i wyminąłem ogiera idąc w swoją stronę, z dala od stada. Łypnąłem jeszcze raz za Mustangiem,a gdy zobaczyłem, że ten dalej stoi i patrzy na mnie machnęłam głową na znak, żeby również poszedł za mną.
- Idziesz też, czy mam iść sam? - spytałem ogiera na odległość.

<Mustang? Może jeszcze kogoś weźmiemy ze sobą? >

sobota, 9 maja 2015

Od Mustanga CD Autumn

- No dobrze... - zarżałem. Jak nie chce mi już mówić , to niech nie mówi
Pogalopowaliśmy w stronę stada. Inne klacze od razu podbiegły do mnie , ale ja zawołałem Hurricana. Odbiegłem od klaczy wraz z mym kolegą.
- Co chcesz Mustang? - zarżał.
- Chciałem cie spytać..- powiedziałęm.
- O co?
- Czy nie chciałbyś mieć partnerki?
Ogier popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

<Autumn? Hurrican?>

Od Autumn CD Mustang

- Możesz... Jak chcesz... - powiedziałam markotnie. 
Zapadła cisza. W końcu Spirit ją przerwał: 
- Czemu taktu stoisz? 
- Sama nie wiem, bo tak jakoś... - nie powiem mu przecież czemu, to skomplikowane... 
- Wrócimy do stada? 
- No może... 
- Co ty taka niezdecydowana dzisiaj? 
- Bo... Bbboo... nie ważne - szepnęłam. 
<Spirit?> 

Powitajmy Dianę!

Imię: Diana
Pseudonim: Eve
Wiek: 2 lata
Rasa: koń fryzyjski
Charakter: Miła, odważna i zawzięta. Diana postanowiła sobie że nie przywiąże się do nikogo. Mimo to chciałaby nawiązać jakieś przyjaźnie. Zrobiła się nie ufna i ostrożniejsza.
Rodzina: nie chce jej znać
Partner: nie chce mieć
Zakochany w: nikim
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Diana urodziła się w dzikim stadzie. Dianie bardzo szybko umarł ojciec i dorastała jedynie pod opieką matki. Bardzo kochała matkę. Ale pewnej nocy okazało się, że jej matka chce się pozbyć. Zrozpaczona Diana postanowiła uciec od matki. Postanowiła, że nigdy nie przywiąże się do nikogo. Po jakimś czasie znalazła to stado i zdecydowała się dołączyć.

czwartek, 7 maja 2015

Powitajmy Hurricane'a!


Imię: Hurricane
Pseudonim: Cane lub Huragan
Wiek: 5 lat
Rasa: mieszanka konia fiordzkiego i nieznanej rasy
Charakter: Hurricane jest pewnym siebie, ironicznym ogierem. Należy do tych, którzy lubią mówić „A nie mówiłem!” Przez większość czasu pozostaje spokojny, rozmawia głównie wtedy, kiedy ma coś ważnego do powiedzenia i robi to, na co ma ochotę, bez pozwolenia, a nawet ostrzeżenia. Jest gotowy zawsze dyskutować z każdym, uważa że to zabawne, gdy ktoś stara się mieć swoje ostatnie słowo.
Rodzina: Matka Khlar, ojca nie znał
Partner: nie szuka
Zakochany w: nikim
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Hurricane urodził się w dzikim stadzie koni. Nie poznał swojego ojca, ale jego matka dobrze się nim opiekowała. Pewnego dnia, kiedy był jeszcze źrebięciem opuścili stado, ale Hurricane nie dowiedział się, dlaczego. W sumie, w jego dzieciństwie było wiele tajemnic, których małemu źrebakowi nie mówiono. Gdy dorósł pożegnał się z matką i ruszył samodzielnie w świat. założył stado, w którym dobrze się czuł znalazł swoją wybrankę serca, patrzył jak dorastają jego młode. Pewnego dnia, jedna, wielka tragedia zniszczyła jego świat. Pożar wybuchł tak nie spodziewanie, że nie wielu zdołało uciec. Hurricane, pozbawiony rodziny, miłości i szczęścia załamał się. Ruszył dalej w świat. Powoli przyzwyczaił się do tragedii, która zniszczyła jego "poprzednie" życie i wrócił do normalnego stanu. Próbując zacząć swoje życie od nowa dołączył do tego stada.

Od Mustanga CD Autumn

Amira patrzyła cały czas w bok. To i ja też spojrzałem. Zatrzymałem się. To... był inny koń... chyba nasz członek. Amira popatrzyła na mnie, żebym dalej z nią pobiegł. Ja jednak zarżałem na znak ,że muszę zobaczyć co się dzieje.
Pogalopowałem tam. Zauważyłem smutną Autumn... z zamkniętymi oczyma.
- Hej.. nic.. ci nie jest? - spytałem ostrożnie.
Klacz podniosła głowę i otworzyła oczy.
- Nie.. nic , tak tylko tu stoję... 
Deszcz zaczął mocniej lać.
- A mogę tu z tobą postać.. bo chciałbym dotrzymać ci towarzystwa, to jak?



 <Autumn?>

wtorek, 5 maja 2015

Od Autumn

Mustang ma teraz sporo zajęć, nic go nie obchodzę, łażę sama i się nudzę. Widocznie on nigdy nie zrozumie tego co do niego czuję... Olał mnie. Chodzi z innymi klaczami wszędzie a ja? Zaczęło się chmurzyć. Poszłam na spacer. Słyszałam w oddali rżenie, tylko czyje? Nie wiem, nie obchodzi mnie to... Rozpadało się. Nie przerwałam spaceru. Zobaczyłam jak Mustang i Amira uciekają przed deszczem, chociaż mnie widzieli nie zatrzymali się. 

<Mustang? Amira?>

Od Cory do Amiry

Galopowałam bez celowo po terenach.. Skakałam przez przepaści i przewalone drzewa, aż dotarłam do Amiry.. Nudziłam się więc chciałam z nią porozmawiać.. 
-Hej- przywitałam się 
-Hej- odpowiedziała 
- Ymm..Może chcesz pobiegać i poskakać?-zapytałam się 
<Amira? Sorry, że krótkie :/>

piątek, 1 maja 2015

Od Denima CD Amira

Nie zdziwiło mnie to.. że klacz pobiegła do przywódcy. Była pewnie już tą nową.
Zauważyłem jak stoi przy Mustangu. Świadczyło to właśnie o tym ,że była nowa.
Kiedy byłem już u podnóży pagórka ,zacząłem galopować do stada. Jak zwykle... żadna klacz nie zwróciła na mnie uwagi oprócz.... Amiry.
- Witaj.. - parsknąłem do Mustanga.
- Cześć - odpowiedział mi - Amiro ... może Denim cię oprowadzi?
Popatrzyłem na klacz. Zachowywałem się cicho.. ulegle... nie wiem czemu. Taka moja natura. 
- Dobrze - odparła.
Pobiegliśmy. Galopowaliśmy przy rzece , minęliśmy kanion postanowiłem ,że zrobię tu postój , taki krótki. Zatrzymałem się i popatrzyłem na Amirę ,żeby również się zatrzymała.Pewnie wiedziała o co chodzi.


<Amira?>

środa, 29 kwietnia 2015

Od Amiry CD Denim

- Nie musisz zawracać sobie tym głowy.- Nie chciała nikomu przysparzać problemów. Więc ruszamy podjąć najważniejszą decyzje w życiu. No, prawie ale dla niej to było wielkie. Odkąd rodzina, eh... No, to była sama pomijając Lorisse. Ale przecież w końcu odeszła od niej by stać się samodzielna i na tym się skończyło. Kiedy tak teraz na to patrzeć, to miała nudne życie. Aż wzdrygnęła się gdy pomyślała że są klacze które w jej wieku mają źrebięta. Ona nic takiego na razie nie planuje. więc może sobie szaleć spokojnie. Więc kłusując i rozmyślając o rzeczach przeróżnych dotarła do owego ogiera którego Denim nazwał "Mustangiem". Rozmawiał z mnóstwem klaczy, i poczuło jej się głupio. Była najmłodsza z pośród nich. Mam nadzieję że nie pomyślą że jestem nową "rywalką". Cóż są chyba zbyt zajęci żeby mnie zauważyli, więc sobie tutaj poczekam. Byłam trochę zdziwiona, że jest tutaj aż tyle klaczy. Ale to dość dziwne. On nie jest jedynym ogierem. A co z Denimem? Nagle zrobiło jej się trochę go żal. W końcu jej pomógł. Odsunęła się kawałek i w zamyśleniu nadepnęła na gałąź. Pękła z niesamowitym trzaskiem. Większość z nich albo nawet i wszyscy odwrócili się w moją stronę. Pomyślała że inne klacze chyba nie są wcale takie złe i się z nimi dogada.
- Witaj.- Zaczął on.Wstyd mi było bo nie zwracali na mnie uwagi i to trochę wygląda jakbym się zakradła.
- Witam.- Proste pytania, proste odpowiedzi.- To ty jesteś przywódcą stada?
- Tak. - I tak miałam pewność że to on. Po prostu do przywódców zawsze się klacze lepią. Ale to w końcu nic złego. 
- Spotkałam jednego ogiera z twojego stada...- Nie lubię kiedy jest tak wiele osób a zwłaszcza jak wszystkie mnie obserwują. Cóż to było do przewidzenia.- Denima. Powiedział że mogę Cię tu znaleźć- Może gdyby Denim tu był nie byłoby jej tak nieswojo. Mimo że on jest właściwie równie obcy, z nim już rozmawiała.
- Chcesz dołączyć?- Nie spodziewałam się że sam to zaproponuje.
- Tak!- Cieszyłam się że ni muszę sama oto pytać. Szczęście, to szczęście. Z takim nastawieniem do innych to dobry przywódca. Nie ma tu chyba wielu kłótni. Chyba on również się ucieszył. To dobrze. Nie chcę by zbędnym balastem, kulą u nogi czy czymś innym. 
- Tutaj widzisz Rosę i Autumn. Jeśli się rozejrzysz, to spotkasz Corę. A Denima już znasz.
Rozejrzałam się i zobaczyłam... Denima? Schodził w dół pagórka. Zawstydziła się, bo zostawiła go samego. 
<Mustang? Denim?>

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Denima CD Amira

- Hmm - zastanowiłem się chwilkę - Mustanga znajdziesz pewnie za tymi dwoma górkami.
Powiedziawszy to pokazałem za siebie pyskiem.
- Aha ,dzięki.
- Jak chcesz mogę cię zaprowadzić? - spytałem cicho.
Amira popatrzyła na mnie swoimi pięknymi oczyma.




 <Amira?>

Od Cory CD Mustang

Zjadłam trochę jabłek.. Czułam się nieswojo wśród innych klacz.. Tak, jestem dosyć zazdrosna.. Potem podeszliśmy do wodopoju.. Podszedł do nas Spirit.. Jak się napiliśmy zostałam sama z Mustangiem.. Nudziło mi się więc ochlapałam ogiera wodą.. On zarżał i zrobił to samo.. Bo paru minutach mi się to znudziło.. Taa wybredna ze mnie klacz.. Ogier to zauważył i zaproponował skoki.. Kochałam skakać więc to zaakceptowałam.. Bardzo mi się podobał ten parkur.. Potem cały dzień biegaliśmy.. Wieczorem poszliśmy do stada.. Od razu wbiegła na niego chorda klaczy.. Odsunęłam się od niego.. Pod wieczór Mustang podszedł do mnie, bo tylko ja nie spałam.. 
<Mustang? Widzę.. :) Ale jestem wierna jednemu <3>

Oto Mitar! Powitajmy go jak najlepiej!

Imię: Mitar
Pseudonim:­
Wiek: 3 lata 
Rasa: Mustang 
Charakter: Jest szczery do bólu, miły, waleczny, skłonny do przekomarzanek. Jest optymistą i łagodnie podchodzi do życia. Romantyczny, flirciarski. Nie lubi zobowiązań ale stać go na to. Jest kobieciarzem, miał wiele partnerek ale jeszcze z żadną nie został. Wiele razy dostało mu się od "byłych" więc postanowił zmienić miejsce, ponieważ był już ze wszystkimi klaczami w okolicy. Rodzina: Ojciec Syriusz, matka Sabina brat Matt. 
Partner: ­ 
Zakochany w: Cora 
Hierarchia: Zwykły koń 
Historia: Urodził się w stadninie i wiódł wymarzone życie. Miał dobrych właścicieli i jeździła na nim ich córka Basia. jeździła z nim na zawody w ujeżdżaniu i pokazy, a wszyscy którzy go zobaczyli, natychmiast go chwalili. Basia jeździła na nim prawie codziennie (zdarzały się wyjątki że nie było jej 1 dzień ale rzadko) więc ruchu mu nie brakowało. Basia namalowała mu znak na pysku, a on za wszelką cenę na niego uważał. Był jak pupilek. Kiedy podrósł, stał się głównym reproduktorem w stajni. Miał pełno partnerek, ale w końcu mu się nudziły i flirtował z inną. Czego chcieć więcej? Tak w końcu był z każdą w stajni, aż przywieźli nową klacz. Miała na imię Charlotte i to właśnie w niej się zakochał. Był z nią najdłużej. Chcieli być razem już zawsze. I tak byłoby pięknie gdyby nie problemy finansowe stajni. Trzeba było sprzedać niektóre konie ale Basia powiedziała, że jeśli sprzedadzą Mitara, nigdy już nic nie powie. Więc jego zostawili, ale trzeba było sprzedać jeszcze jednego konia. Tak więc miłość jego życia została sprzedana. Basia chciała zaprzeczyć, ale nie miała w tej sprawie prawa głosu. Szybko zjawił się chętny który ją kupił. Wtedy załamany Mitar nie pił i nie jadł. Basia postanowiła że tak być nie może, i zawiozła go do jego partnerki. Kiedy ją zobaczył zaczął do niej biec, ale naprzeciw stanął mu ogier. Charlotte się rozpłakała, a on dopiero teraz zauważył że za nią stoi źrebię. Jej i tego ogiera. Nie wiedział co zrobić. Wtedy zrozumiał. Kupił ją, bo potrzebował klaczy dla ogiera. Znał go. Ten nazywał się Amin. Wygrywał wszystko w skokach. Mitar nigdy nie brał udziału w tej konkurencji, ale widział go jak jechali razem z Basią na zawody w ujeżdżaniu. Zaczął napierać na ogiera. Wtedy Charlotte postanowiła uciec i przeskoczyła płot. Mitar podążył za nią, i w końcu ją dogonił. Uciekali tak aż wreszcie Charlotte się zatrzymała. Podeszła bliżej i powiedziała: ­ Przepraszam.­ Popłynęły jej łzy. ­ Nic nie mogłaś zrobić...­ Przytulił ją. Potem odsunął się, i pobiegł. Charlotte krzyczała żeby wrócił ale nie była wstanie biegnąć. Nie wiedział co zrobić. Czy byłby wstanie pokochać nie swoje źrebię? Postanowił zapomnieć i znaleźć sobie nowe miejsce. Nowe miejsce, nowe konie, nowe życie

sobota, 25 kwietnia 2015

Od Amiry CD Denim

Najpierw otworzyłam jedno oko. Potem potrząsnęłam łbem i próbując wstać sturlałam się z górki.
-Pochwała mojej inteligencji- Powiedziałam wstając. Nawet się uśmiechnęłam. Nietypowe... Zobaczyłam gniadego ogiera na równinie poniżej i zaczęłam się paść obserwując go. Widzi mnie, czy nie widzi? Chyba widzi. Lepiej pójdę i się wytłumaczę. Jeśli on jest w tym stadzie, to lepiej żeby nie pomyślał że ich szpieguję. Podeszłam i przywitałam się niezobowiązująco:
- Witam.- Powinien odpowiedzieć, przecież jestem na ich terenie.
- Cześć - Wręcz wymamrotał. Jestem czasem arogancka i unikam innych ale kultury to moja matka mnie nauczyła. Czekałam na pytanie "jak się nazywasz?" lub "skąd pochodzisz i czego chcesz?" ale nie nadeszło.
- Jak się nazywasz? - Naszła mnie myśl że on wcale nie chcę wiedzieć nic na mój temat. To on jest w tym stadzie czy nie? Nie powinno go to interesować? Przecież jestem obca.
- Denim, a ty?
Dziwnie się poczułam. Przez unikanie rzadko zadawano mi owe pytanie. Lorisse zrobiła to wręcz podstępem. Więc mówić prawdę? Prawie zapomniała to, kim jest:
- Amira.- I co teraz? Niezręcznie by było prowadzić dalej rozmowę, więc odwróciła się by odejść. Ale,...
- Jesteś w tym stadzie, prawda?
- Tak.
- A wiesz gdzie mogę znaleźć przewodnika stada?
Tym pytaniem zburzyłam swoje wyobrażenie przyszłości. Kiedyś, zmieniło się w teraz, a ja zastanawiałam się co temu komuś powiem. Właściwie to może być również klacz, ale to się rzadko zdarza. Spojrzałam w stronę Denima, i zauważyłam, że chyba jego też zaskoczyło to pytanie. To dobrze. Tylko jeszcze nie wiem czemu.
< Denim?>

Od Mustanga CD Cory

Tym razem postanowiłem dać wartę Denim'owi. Jednak nie mogłem zasnąć. Powiedziałem do Denima ,żeby poszedł spać.  Nie wiedziałem co zrobić. Pobiegłem pod jabłoń. Powoli zrywałem jabłka. Po godzinie zmęczenie mnie dopadło. Przeniosłem wszystkie zerwane owoce i rozdzieliłem je po równo dla wszystkich członków. Powoli zbliżał się wschód słońca. Pobiegłem na zwiad. Kiedy wróciłem ujrzałem wszystkich członków jedzących jabłka. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Zamknąłem oczy.



<Cora?Lub ktoś? :P Hah widzisz mamy nowego ogiera xd>

Od Cory CD Mustang


Ucieszyłam się, że wróciliśmy.. Jak wszyscy się cieszyli pobiegłam samotnie do wodospadu.. Lubiłam tam sama chodzić.. Zazwyczaj jak się czułam nie zręcznie.. Wykąpałam się w wodzie i zobaczyłam rodzinę.. 

Sama chciałabym być tak szczęśliwa.. Jeszcze nie na to pora.. Trzeba się wyszaleć, a z źrebakiem.. Karmić trzeba, opiekować się nim i sobą.. Nie można spokojnie pocwałować, bo źrebię nie nadąża.. Ogier się o ciebie bardzo martwi.. Chyba same wady.. Chyba.. Ma się rodzinę.. Jest wiele wad, ale też zalet.. Potem zobaczyłam matkę z źrebakiem.. 

Boże, co to życie ode mnie wymaga.. Postanowiłam się wyszaleć.. Skakałam przez drzewa i robiłam slalom.. Pod wieczór wróciłam do stada.. 
- Gdzie byłaś?- zapytał się Spirit 
- Przy wodospadzie.. 
- Ok.. 
Położyłam się na trawie i zasnęłam 
<Mustang? (Nie) ciesz się, że masz taki duży wybór xD>

Od Mustanga CD Autumn

- Ja...Nic.. - zarżałem cicho - Może chcesz mi o czymś powiedzieć?
- Nie , nie. - odparła Autumn
- Ok, chciałabyś coś?
Zapadła cisza. Autu o czymś myślała. Lub po prostu zastanawiała się co powiedzieć.
- Hmm.. to co? - spytałem powtórnie.

 <Autu?>

Od Autumn CD Mustang

Spirit wrócił. Nowe klacze go oblazły. Ja pasłam się nikomu nie zawadzając, ale Mustang podszedł. 
- Hej, co tak markotnie? 
- Nie ważne, nie ważne... 
On musiał się o tym dowiedzieć, ale... nie teraz... 
- A gdzieś ty był? - zapytałam 
<Mustang?>

piątek, 24 kwietnia 2015

Od Denima

Galopowałem po nowych terenach stada. Nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ech... ważne ,że znalazłem dom.. swój własny dom. Nagle usłyszałem stukot kopyt. Odwróciłem głowę. Osoba ta nie była jeszcze na równinie , gdzie znajdowałem się ja. E tam pierd*lić cały ten system. Ruszyłem do przodu stępem. Najwyżej jak coś ode mnie będzie chcieć to podbiegnie. Niewiele uszedłem. Przed mnie wbiegła klacz.
- Witaj - odezwała się płeć piękna.
- Cześć - wymamrotałem 
- Jak się nazywasz? - znowu mnie spytała.
- Denim , a ty?



 <Klaczo?>

Powitajmy nowego ogiera! Oto Denim!


Imię: Denim
Pseudonim: Den
Wiek: 3 lata
Rasa: Mustang
Charakter: Denim jest zawadiackim ogierem. Nie zważa na innych osobników jego płci. Dla klacz jest tolerancyjnym i romantycznym ogierem. Jest z natury waleczny. Jeżeli musi zabić to musi. Zawsze trzyma swojego zdania. 
Rodzina: Wyłapana kolejno przez ludzi.
Partner: Chciało by się....
Zakochany w: -
Hierarchia: Zwykły koń
Historia: Przyszedł na świat jako pierworodny słynnego Jarala. Miał zaledwie 5 miesięcy kiedy przeżył piekło. Jego stado zauważyli ludzie. Jego ojciec i inne ogiery walczyli za stado. Kapitan tych dwunożnych istot schwytał tatę Denima. I tak powoli wyłapywano ogiery , jak to się mówi "pewnym sposobem". Matka uciekła od tyłu wraz z synem. Kiedy uciekali zauważył to ten sam legion. Schwytali matkę , a Denima zostawili na pastwę losu. Błąkał się po świecie. Nie wiedział gdzie się podziać dopóki odnalazł te stado...

czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Amiry

Nieciekawie było. Wędrując na wschód od moich rodzinnych stron, spotkałam ślady koni, jednak nie poszłam za nimi. W końca doszłam do pięknej doliny. Zobaczyłam w dole dwa konie.galopujące wzdłuż doliny. Lepiej żeby mnie nie zobaczyli. Oni mają swoje życie, a ja swoje. Nie, nie będę im przeszkadzać swoją obecnością i najlepiej zejdę im z drogi. Te pytania- Najpierw kim jesteś, co tu robisz, a później to całe wypytywanie o wszystko bo wszyscy wszystko wiedzieć muszą. O ile świat byłby lepszy gdyby tak nie było, nikt by nie musiał odpowiadać na pytania innych. Pytania zmuszają do odpowiedzi a jak nie chcesz czegoś zdradzić to " Co ją ugryzło? Ja tylko zapytałem. Jeśli mnie nie zauważą, nie muszą się martwić o bezpieczeństwo. Jeśli uznają że weszłam na ich tereny-ja przecież się z nimi nie chcę spotkać- to mogą mnie podejrzewać o szpiegostwo. Niedobrze, lepiej żeby mnie nie zauważyli. Jednak...Ciekawe jak to jest mieć do czego wracać... Nie tyle do czego, ale do kogo...Na dole zrobiło się zamieszanie- mam nadzieję że mnie nie zauważyli.- Na szczęście to nie ona była źródłem zamieszania tylko jakiś siwy ogier, z którym tamten zaczął się bić. Odetchnęłam i poszłam dalej. Na dole była jabłoń... No ale... Trudno. Nie pójdę na nie swój teren. To była jedna z zasad mojego stada. Ale... Przecież ono nie istnieje prawda? Pokłusowałam w dół od strony lasu i po chwili straciłam ich z oczu. Piękna jabłoń... Podskoczyłam i... Nie doskoczyłam. Cóż, tak to jest jak się chce najwyższe jabłko. Każde inne dostałaby z łatwością ale nie to które chce. Bo pragniemy tego, co niemożliwe, niedostępne. Odeszłam i zasnęłam tuż, za granicą doliny. Może... Kiedyś... Kiedyś. Kiedyś może. Ale nie teraz...

środa, 22 kwietnia 2015

Od Mustanga do Cory

- Zobaczysz uciekniemy.. - zarżałem cicho.
Klacz popatrzyła na mnie znacząco...  Czasami konie muszą robić to co muszą...
Cofnąłem się do tyłu , aż mój zad dotknął ściany. Stanąłem dęba i stuknąłem całym ciężarem swojego ciała w furtkę. Wyłamałem ją udało się! Ludzie byli zaskoczeni. Zacząłem wraz z Corą cwałować. Teraz musieliśmy tylko uciec... i trafić do stada. Wszystko tam się by załatwiło.
Zwolniłem do galopu by wpuścić Core przed siebie. Ona wiedziała o co chodzi. Pobiegłem w przeciwnym kierunku niż ona. Ludzie zaczęli mnie gonić , całe szczęście ,że nie Core. Jednak gdy wbiegłem w skały no cóż... nie mogli mnie złapać... nie oswoją mnie. Zacząłem coraz szybciej cwałować. Zgubiłem ich!! 
Teraz pobiegłem w stronę mojego stada. Byliśmy bezpieczni. Gdy dobiegłem zobaczyłem ,że wszyscy są tam... Zarżałem na znak ... że powróciłem.



<Cora? Hmm.. nie wiem którą z was wybrać .XD Autumn ciebie czy może Rose .. XD>

Od Cory do Mustanga

Jak wszystkich poznałam to z Mustangiem spędziłam czas.. Ścigaliśmy się i skakaliśmy.. Pod wieczór pasaliśmy się z stadem... Wszyscy zasnęli, oprócz mnie i Mustanga.. Patrzyłam się na gwiazdy i przypomniałam sobie Karina.. Ech.. To już przeszłość.. Szczerze to bardzo podoba mi się Mustang... Jak miałam zasnąć zobaczyłam Karina, który pobiegł.. Pogalopowałam za ogierem, a Spirit za mną.. Ogier znikł, a Mustang dobiegł.. 
- Młoda! Czemu uciekasz? 
- Ymm... Zobaczyłam ogiera.. Mojego byłego.. Wzięli go na rzeź.. 
- Rozumiem.. Jest już późno, a stado daleko.. Przenocujemy.. 
Kiwnęłam łbem i się położyłam, a ogier obok mnie.. 
*rano* 
Usłyszałam rżenie Spirita... Łapali go.. 


Pobiegłam do ludzi i ich zaatakowałam, jednak wycelowali we mnie strzelbą z uśpieniem.. Jak się obudziliśmy byliśmy w stajni.. Tej z, której uciekłam... 
- Hymm.. Cora i ładny młody ogier..- myślał na głos Pan Black 
Spirit się przebudzał i chiał wstać, jednak uniosłam nogę i go przytrzymałam.. 
- Nie teraz..- mruknęłam chicho 
Słuchaliśmy rozmowy Pana Blacka.. 
- Ogier wydaję się na szybkiego.. Można na nim jeździć tylko go ujarzmić.. 
-CO?!- zarżał głośno Mustang.. 
Podszedł do nas.. 
- Parka wstała.. Czas na trening..- zaśmiał się 
-Parka?! O co mu chodzi?!- myślałam.. 
Mustang był nie zadowolony z słowa trening.. Podszedł do niego Black i go osiodłał, a Spirit dał mu łeb do jego głowy.. 

Wzięli go na padok i zaczęli jeździć.. Ogier nie był zachwycony towarzystwem drugiego ogiera. 

Jazda była nie przyjemna.. 

Po jeździe Mustang wrócił do boksu.. Widziałam jego nie zadowolenie.. Dostał solidny obiad i ja też.. Oni mieli jakiś plan.. Tylko jaki.. Była już noc, a Spirit ciągle chciał się wydostać.. Raz poraził się prądem, raz skaleczył, a następnym został okrzyczany... 
- Nie męcz się.. - odpowiedziałam 
- Nie poddam się!- zarżał 
- Ej! Może Cora ucisz swojego kolegę!- upomniał się Enter 
- No właśnie daj piękności spać!- Piękność to zapewne ja.. 
Nic z Mustangiem nie odpowiedzieliśmy tylko zasnęliśmy.. Rano wstałam z Mustangiem na ogrodzonym miejscu.. Stąd już nie dało się uciec.. W wejściu do stajni stał Black.. Postanowiłam pójść do ogiera.. Wtuliłam się w niego i chciałam się zapytać.. Zerwałam stokrotkę i zwróciłam się do ogiera.. 
- Ymm.. Mustang.. Nie wiem.. Jak Ci to powiedzieć.. Ty mi się bardzo podobasz.. Wiem.. Dopiero dołączyłam i krótko się znamy..I ja cię kocham..- ostatnie słowo mi się wymsknęło.. 
- No.. Ogierku pokryj klacz to będziesz.. Znaczy będziecie wolni..- zaśmiał się.. 
Nie spodziewałam się, że sprawa tak się potoczy.. Brak ucieczki Black ma ochronę i strzelby z uśpieniem i wielkie bardzo trwałe płoty.. Jeszcze ta niezręczna sytuacja... Postanowiłam opuścić łeb i dać sprawę Spiritowi.. 
<Mustang? ^^ Yey! Wena.. Teraz decyzja należy do ciebie>

Od Mustanga CD Autumn

Rzuciłem jabłko pod nos Autumn. Klacz spojrzała na mnie , a ja na nią. Zjadła owoc. Szturchnąłem ją lekko pyskiem , na znak by biegła za mną. Pobiegliśmy do reszty stada. Gdy przygalopowaliśmy już do doliny Autu zbiegła na dół się popaść. Ja stałem na górze i pilnowałem stada. Wiatr przeczesywał moją grzywę.



<Autumn , może ktoś inny?

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Od Autumn CD Mustang

Mustang wrócił. 
- Długo cię nie było, coś się stało? - zapytałam 
- Nie nic - odpowiedział - tylko pomagałem innemu koniowi 
- Mmm, 
Poszłam się paść. Popatrzyłam na jabłko, ale znów wróciłam do trawy. Spirit widząc to podszedł, podskoczył i zerwał jabłko. 

<Mustang?>

Od Mustanga CD Autumn

Ja też stanąłem dęba. Zaczęliśmy biec galopem. Zrobiliśmy rundkę na około nowego terenu. Kiedy wróciliśmy już było po wschodzie słońca ,klacze już wstały. Zarżałem. Stado wzbiło się w szyk i pobiegliśmy na dolinę. Gdy już dotarliśmy klacze zaczęły się paść. Zawołałem Autumn.
- W razie czego.. teraz ty popilnujesz stada , ja idę obiec i sprawdzić tereny. - parsknąłem. Na znak zgody klacz zarżała. Pobiegłem. Mijałem drzewa, łąki.czas przyszedł na kanion.. tam gdzie kiedyś mnie złapano. Ujrzałem uciekającego ogiera , a za nimi.. ludzi. Pogalopowałem tam. Wbiegłem między goniących , a uciekającego. Konie stanęły dęba. Ogier odwrócił się , ale wciąż galopował. Ja tuż za nim. Pokazałem gestem mojej głowy by pobiegł na prawo ja na lewo. Zgubiłem ich. Wróciłem do stada. Na znak ,że przybyłem zarżałem długo i głośno.



              <Autumn? Chce ktoś się włączyć? :P>